an.Agata - 2007-04-15 11:58:41

Moi drodzy! Mam dla Was propozycjê. Stwórzmy w tym temacie zbiór ¿ywotów naszych ¶wiêtych i b³ogos³awionych patronów b±d¼ ludzi, którzy po prostu zachwycili nas swym ¶wiêtym ¿yciem.
Ja na pocz±tek za³±czam tu biografiê ¶w. Ojca Pio.


¶w. Ojciec Pio (Francesco Forgione) przyszed³ na ¶wiat w miasteczku Pietrolcinie, w po³udniowych W³oszech, w miesi±cu rozkwitania kwiatów, 25 maja 1887 r. By³ pi±tym spo¶ród o¶miorga dzieci Peppy i Grazio Forgione. Jego mama Peppa wyzna³a, ¿e by³ niepodobny do innych ch³opców: ,,nigdy nie by³ niegrzeczny, czy ¼le siê zachowywa³''. Od wieku piêciu lat miewa³ wizje Nieba i by³ przedmiotem prze¶ladowañ przez szatana; w widzeniach rozmawia³ z Panem Jezusem, Jego Matk±, oraz ze swoim Anio³em Stró¿em lecz � niestety � te do¶wiadczenia Nieba przeplatane by³y obecno¶ci± piek³a i szatana.

W 1903 r., wskutek umartwieñ i s³abego zdrowia, bliski by³ ¶mierci. Lekarze stwierdzaj±c wyczerpanie organizmu pewni byli, ¿e wkrótce umrze. S³aby, lecz silny si³± ducha, przyj±³ wtedy franciszkañski habit Kapucynów, rozpoczynaj±c ¿ycie zakonne i nowicjat � a wraz z nim intensywne ¿ycie nauki, modlitwy, ubóstwa i pokuty. W 1909 r., na skutek choroby znalaz³ siê znów w Pietrolcinie, przy boku matki. Rozpoczyna³ siê wtedy jeszcze jeden intensywny etap jego niezwyk³ego ¿ycia, pe³en mistycznych cierpieñ, niewidocznych stygmatów, i straszliwej walki z szatanami usi³uj±cymi go zniszczyæ. ,,Wszystko sta³o siê tutaj'' mówi³ potem, ca³a jego przysz³o¶æ zosta³a tu przygotowana. Jedenastego stycznia 1910 r. otrzyma³ ¶wiêcenia kap³añskie w katedrze Benevento. W roku 1916 znajdujemy ksiêdza Pio w ko¶ciele w San Giovanni Rotondo, z jego zabytkow± i mistyczn± kalwari± Gargano, w miejscu które wkrótce mia³o siê staæ jego Jerozolim±, i gdzie wkrótce zacz±³ byæ znany w¶ród miejscowej ludno¶ci jako ,,¶wi±tobliwy ojczulek''. Tutaj sta³ siê ,,ofiar± mi³o¶ci'', na przeb³aganie za grzechy, jako odkupieñcza ofiara i odnowiciel duchowy t³umów które licznie ¶ci±ga³y aby oddaæ cze¶æ krwawi±cym ranom na jego d³oniach i stopach. Stygmaty otrzyma³ 20 wrze¶nia 1918 r. gdy modli³ siê przed krzy¿em umieszczonym na chórze starego ko¶ció³ka, z r±k niezwyk³ej postaci podobnej do anio³a. Rany stygmatów pozosta³y otwarte i krwawi±ce przez piêædziesi±t lat. By³ to jeden z powodów dla których przez lata ¶ci±gali do San Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie, chc±c zobaczyæ ,,¶wi±tobliwego braciszka''.

Zwykle budzi³ siê wczesnym rankiem (a w³a¶ciwie jeszcze w nocy) aby przygotowaæ siê do Mszy ¦wiêtej. Ka¿dego ranka o godzinie 4-tej zawsze setki a czasem nawet tysi±ce wiernych czeka³y ju¿ na otwarcie drzwi ko¶cio³a. Po Mszy ¦wiêtej wiêkszo¶æ czasu po¶wiêca³ modlitwie i s³uchaniu spowiedzi. Zmar³ 23 wrze¶nia 1968 roku, po piêædziesiêciu latach od otrzymania stygmatów, zamykaj±c upragnion± misjê swego serca: prawdziwego krzy¿a i prawdziwego ukrzy¿owania. W li¶cie datowanym 22 pa¿dziernika 1918 r, ojciec Pio tak opowiedzia³ o swoim do¶wiadczeniu krzy¿a:

,, ...Co¿ mogê powiedzieæ ci o moim ukrzy¿owaniu? Mój Bo¿e! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam gdy gdy próbujê opowiedzieæ komu¶ co uczyni³e¶ mi, twemu nêdznemu stworzeniu! Sta³o siê to rankiem 20-go (wrze¶nia) � by³em na chórze, po udprawieniu Mszy ¦wiêtej, gdy niespodziewanie ogarn±³ mnie b³ogi spokój podobny do mi³ego snu. Wszystkie zmys³y mojej duszy, wewnêtrzne i zewnêtrzne, znajdowa³y siê w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewn±trz mnie i wokó³ panowa³a g³êboka cisza, przej±³ mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczu³em nagle ca³kowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem siê od wszystkiego. Gdy to siê dzia³o zobaczy³em tajemnicz± postaæ, podobn± do tej któr± ju¿ widzia³em 5-tego sierpnia, jedyna ró¿nica by³a w tym, ¿e z Jego r±k, nóg, i z boku kapa³a krew. Ten widok przestraszy³ mnie: tego co czu³em w tym momencie nie da siê opisaæ. My¶la³em, ¿e umrê � i umar³bym � gdyby Pan nie interweniowa³ i nie podtrzyma³ mego serca, które omal¿e nie rozsadzi³o mi piersi. Zjawisko zniknê³o a ja zda³em sobie sprawê, ¿e moje rêce, stopy, i bok by³y przebite i s±czy³y krew. Mo¿esz wyobraziæ sobie mêkê jak± odczuwa³em wówczas i jak± niemal¿e odczuwam ka¿dego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zw³aszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Bo¿e, umieram z bólu, mêki i wstydu jaki odczuwam w g³êbi duszy. Bojê siê, ¿e wykrwawiê siê na ¶mieræ! Mam nadziejê, ¿e Bóg s³yszy moje jêki i odwróci tê rzecz ode mnie.''

W ci±gu lat wierni, pielgrzymuj±c z ka¿dej czê¶ci ¶wiata, przybywali do ksiêdza-stygmatyka aby otrzymaæ od niego wstawiennictwo u Boga. Przez piêædziesi±t lat w modlitwie, pokorze, i w ofiarnym cierpieniu realizowa³ pos³anie mi³o¶ci. Czyni³ to w swoich inicjatywach skierowanych w dwu kierunkach: pionowym � ku Bogu � poprzez ustanowienie ,,grup modlitewnych'' i poziomym � ku cierpi±cej wspólnocie � poprzez budowê nowoczesnego szpitala ,,Domu ulgi w cierpieniu''.

We wrze¶niu 1968 r. tysi±ce pielgrzymów duchowych dzieci o. Pio zebra³o siê  w S. Giovanni Rotondo na IV Miêdzynarodowj Konferencji Grup Modlitewnych, by obchodziæ piêædziesi±t± rocznice otrzymania stygmatów przez O. Pio. Nikt nie móg³ przewidzieæ, ¿e o 2:30, 23 wrze¶nia 1968 r. ziemskie ¿ycia Ojca Pio z Pietrelcina dobieg³o koñca.

http://www.padrepio.catholicwebservices … _index.htm

filip - 2007-04-15 14:21:40

Filip Neri, jeden z grona wielkich reformatorów XVI wieku, zaliczany do wielkich mistyków chrze¶cijañstwa, przez swój oryginalny sposób ¿ycia i w³a¶ciwe swojej niezale¿nej osobowo¶ci zachowanie siê, bywa³ niestety czêsto ¼le rozumiany i w fa³szywym ¶wietle przedstawiany potomnych. Niektóre fakty z jego ¿ycia uros³y do legendy na miarê "Fioretti" ¶w. Franciszka. Biografowie ze stygmatyka Ducha ¶w. i mê¿a pokory i prostoty, cz³owieka florenckiego humoru i rado¶ci, uczynili z niego dziwaka, weso³ka, dowcipnisia i ekstrawaganta. Ten mit do dzi¶ pokutuje w umys³ach tych, którzy znaj± Filipa pobie¿nie z kilku jego ¿artów urz±dzonych mieszkañcom Wiecznego Miasta, albo poznali go z kart md³ych ¿ywotów. Filip, mimo swej popularno¶ci zw³aszcza w Rzymie, jest ¶wiêtym ma³o znanym. Przyczyni³o siê do tego miêdzy innymi i to, ¿e w swej pokorze uwa¿aj±c siê za s³ugê nieu¿ytecznego, nie napisa³ ¿adnych dzie³, jak np. jemu wspó³cze¶ni: ¶w. Ignacy, ¶w. Teresa, czy ¶w. Jan od Krzy¿a, a to co napisa³ i co mog³oby ukazaæ jego ¶wiêto¶æ, jego szko³ê duchowo¶ci i co mog³oby byæ ¶wiadectwem ¿ycia, kaza³ spaliæ przed swoja ¶mierci±.

Ojczyzn± Filipa by³a Florencja, miasto Dantego, Micha³a Anio³a, Medyceuszy, ale tak¿e miejsce dzia³alno¶ci s³ynnego "proroka z Ferrary" Hieronima Savonaroli. Tam siê urodzi³ 21 lipca 1515 roku. By³ w ka¿dym calu dzieckiem tego miasta; pogl±dy w nim g³oszone sposób ¿ycia g³êboko zapisa³y siê w jego osobowo¶ci. Niezale¿no¶æ, szacunek dla ka¿dego cz³owieka, szeroko pojête idee demokratyczne, humor, wra¿liwo¶æ na piêkno, prostota - to dziedzictwo, jakie otrzyma³ od tego miasta.

Filip posiada³ charakterystyczny dla florentczyków urok i dowcip. Ponnelle-Bordet okre¶li³ go trafnie w³oskim s³owem 'festivit '. Oznacza ono 'niezwykle dobry humor, serdeczno¶æ w podej¶ciu do bli¼nich, naturalno¶æ w obcowaniu towarzyskim..., postawê, która rozci±ga siê na wszystko - osoby i rzeczy, zw³aszcza jednak na zmienne koleje losu. Na co dzieñ jest to wolno¶æ od trosk, ... zdolno¶æ do obracania w ¿art tego wszystkiego, z czego nie mo¿na wyci±gn±æ ¿adnej rado¶ci.

Wielki wp³yw na jego duchow± postawê wywarli w tym czasie florentcy dominikanie z ko¶cio³a ¶w. Marka. W³a¶nie tam, w kru¿gankach klasztoru OO. Domikanów móg³ podziwiaæ tchn±ce g³êbok± duchowo¶ci±, s³ynne malowid³a b³ogos³awionego Fra Angelica; tam pokazano mu te¿ celê Savonaroli i jego Bibliê. Po latach, Filip wyzna pewnemu dominikanowi: "W moim ¿yciu wszelkie dobro otrzyma³em od waszych ojców z San Marco".

W siedemnastym roku ¿ycia opuszcza na zawsze swoje rodzinne miasto. Na krótki czas zatrzymuje siê w San Germano (dzi¶ Casino), ma³ym miasteczku po³o¿onym u stóp Monte Casino, gdzie spe³niaj±c wolê swego bezdzietnego stryja przygotowuje siê do zawodu kupca i przejêcia jego maj±tku.

Jak toczy³o siê jego codzienne ¿ycie, nie wiemy dok³adnie. Jego wcze¶ni biografowie informuj± wprawdzie, ¿e wêdrowa³ czêsto do ró¿nych ko¶cio³ów i samotnych kaplic. Na pewno odwiedza³ tak¿e s³ynne opactwo benedyktynów na Monte Casino. ¦wiadectwa historyczne o tym nie s± jednak zbyt liczne i pochodz± z pó¼niejszych czasów. Caietani tak pisze w 1641 roku: 'Filip Neri, za³o¿yciel Kongregacji Oratorium, podwaliny swojej wielkiej doskona³o¶ci tworzy³ w San Germano i w Monte Casino. Tam zdobywa³ ducha ¶wiêtych cnót i pobo¿no¶ci, zw³aszcza pod kierownictwem Euzebiusza z Eboli, jednego z najpobo¿niejszych mnichów na Monte Casino i szlachcica z Neapolu' (Lentini).

Z czasu pobytu u stóp Monte Casino wywodzi siê z pewno¶ci± zami³owanie Filipa do liturgii i do Ojców pustyni. Tam nauczy³ siê tak¿e starej formy ¿ycia wspólnego i pozna³ warto¶æ 'stabilitas loci'. Szczególnie blisk± sercu Filipa by³a dewiza benedyktynów: 'Nihil amori Christi praeponere' (Nic nie przek³adaæ ponad mi³o¶æ do Chrystusa).

Dla Filipa by³ to czas trudnych, ¿yciowych decyzji. Czas gor±cej modlitwy: "Jak Ty wiesz i chcesz, tak czyñ ze mn±, Panie! Nie chcê niczego wiêcej, jak tylko pe³niæ, Panie, ¶wiêt± wolê Twoj±!". Ostatecznie rezygnuje z kupieckiej kariery, zrzeka siê maj±tku, i jako nieznany i biedny pielgrzym przybywa oko³o 1534 roku do Rzymu. Historyk Ko¶cio³a, Ludwik von Pastor powiedzia³ o tej decyzji; "Ten krok jest tak samo heroiczny jak te, których dokonali Benedykt z Nursji i Franciszek z Asy¿u, gdy odwrócili siê od ¶wiata i jego b³yszcz±cej z³udy".

W Rzymie Filip pozostanie ju¿ do koñca swego ¿ycia, darzy³ to miasto g³êbok± mi³o¶ci±. "Dla Rzymu ¿y³, pracowa³, uczy³ siê i modli³, kocha³ i umiera³! Rzym by³ obecny w jego umy¶le i w sercu, w jego dzie³ach i planach, nim siê radowa³ i przez niego cierpia³. Dla Rzymu by³ ¶w. Filip cz³owiekiem kultury i mi³o¶ci,... nauczania i modlitwy".

Wykszta³cenie, jakie otrzyma³ we Florencji, pozwala mu zaj±æ siê wychowywaniem synów pewnego florentczyka zamieszka³ego w Rzymie. W zamian za to dostaje co¶ do zjedzenia i k±t do spania. W tym czasie Filip rozpoczyna studia filozoficzne w akademii "Sapienza" i teologiczne u Augustianów. Wci±¿ jednak nie ma jakich¶ konkretnych planów na przysz³o¶æ.

Ju¿ w okresie studiów prowadzi intensywne ¿ycie modlitwy. W szczególny sposób poci±ga³a go cisza katakumb. W tamtych czasach znane by³y tylko katakumby ¶w. Sebastiana. Dla Filipa by³o to miejsce spoczynku pierwszych chrze¶cijan, którzy oczekiwali na zmartwychwstanie. Chodzi³ tam czêsto i spêdza³ ca³e noce na modlitwie. Pewien dominikanin powiedzia³ pó¼niej, ¿e Filip '¿y³' tam przez dziesiêæ lat.

Ta modlitwa spontanicznie rozbudza w nim ducha apostolskiego. Jako student odwiedza szpitale, pomaga chorym, potrzebuj±cym pomocy. Kiedy zdoby³ zaufanie i przekona³ najwiêkszych sceptyków, ¿e dzia³a bezinteresownie - próbuje leczyæ tak¿e dusze tych ludzi, tak czêsto okaleczone. Do¶wiadczy³, ¿e idzie mu to dosyæ ³atwo. Jaki¶ charyzmat szybko jedna³ mu serca. Czu³ siê potrzebny dla nêdzarzy cia³a i ducha.

Przerywa studia, aby ca³y czas po¶wiêciæ chorym i opowiadaæ im o mi³o¶ci i mi³osierdziu Bo¿ym. Szybko znajduje na¶ladowców. Rozszerza swoje apostolstwo na ulice i place, idzie do warsztatów i sk³adów handlowych. Nie zawsze jest chêtnie s³uchany, czêsto staje siê przedmiotem drwin. ¦wiêty upór i wiara prze³amuj± zniechêcenie i gorycz pora¿ki. Nale¿y do wspó³za³o¿ycieli "Bractwa Trójcy ¦wiêtej dla opieki nad pielgrzymami i przytu³kami dla chorych" (1548), które ju¿ w roku 1550, w czasie jubileuszu, zda³o egzamin z odznaczeniem, spiesz±c z pomoc± tysi±com utrudzonym p±tnikom.

Id±c za rad±, a raczej nakazem swego spowiednika przyjmuje w roku 1551 ¶wiêcenia kap³añskie. Liczy wówczas 36 lat. Od tej chwili zakres jego pracy pozostaje ten sam, ale ¶rodki i kompetencje o wiele bogatsze. Rzymianie szybko odkryli w tym pobo¿nym i skromnym ksiêdzu, doskona³ego spowiednika i kierownika duchowego.

Praktyka konfesjona³u przekonuje go o katastrofalnie niskim poziomie wiedzy religijnej penitentów i dlatego rozpoczyna poza konfesjona³em i ambon± ich religijne dokszta³canie. Zaczyna od kilku s³uchaczy, których gromadzi w swoim mieszkaniu. Po kilku latach zapocz±tkowane w ten sposób zgromadzenia oratoryjne licz± ju¿ kilkana¶cie tysiêcy uczestników.

Oratorium by³o niezwyk³ym "zjawiskiem" w ¿yciu religijnym i kulturalnym Rzymu, by³o zarazem niezwykle skuteczn± i nowatorsk± metod± duszpstersk±. Oratorium by³o nowym sposobem modlitwy i ¿ycia chrze¶cijañskiego: by³o spotkaniem ludzi, ¶piewem i pie¶ni± pochwaln± i muzyk±. Zrodzi³o siê z troski Filipa o swych penitentów, zw³aszcza m³odych, tak podatnych na z³e wp³ywy ¶wiata. W Oratorium Filipa mówi siê prosto, nie z ambony, a w sposób "familiarny". Czyta siê i rozwa¿a Pismo ¶w., ¿ywoty ¶wiêtych, pisma o tematyce ascetyczno-duchowej. Systematyczne wyk³ady z historii Ko¶cio³a prowadzi pó¼niejszy wielki historyk i kardyna³ Cezary Baroniusz. Dla Oratorium ujawniaj± swe talenty twórcy pie¶ni religijnych, autorzy sztuk testralnych, kompozytorzy, twórcy nawet tej miary, co Palestrina. Czym¶ normalnym w Oratorium sta³o siê udzielanie g³osu ¶wieckim. W ten sposób nie byli oni tylko biernymi s³uchaczami, ale mogli poczuæ siê potrzebni w Ko¶ciele. To budzi³o w nich zainteresowanie problemami Ko¶cio³a i ducha apostolskiego.

Kto¶ s³usznie napisa³: "Z pie¶niami wychodzono z Oratorium na ulicê, i z pytaniem: Co dzisiaj dobrego mamy zdzia³aæ? Nie wielkiego lub sensacyjnego, lecz dobrego. Szli wiêc przez Rzym ludzie zachwyceni wielko¶ci± Boga, m±dro¶ci± zawart± w ewangelii oraz prostot± prawd Chrystusowych. By³y to nie pochody triumfalne, w których dostojnicy ko¶cielni i ¶wieccy zajmowali zwykle pierwsze miejsca, ale pielgrzymki do siedmiu najwa¿niejszych rzymskich ko¶cio³ów, gdzie uczestnicy stawali w prawdzie i pokorze przed Bogiem. Tak przywracano stolicy chrze¶cijañstwa charakter sakralny, któremu humani¶ci przeciwstawiali têsknotê za Rom± cezarów".

Nic zatem dziwnego, ¿e znale¼li siê te¿ tacy, którzy w spotkaniach urz±dzanych przez Filipa dopatrywali siê niebezpieczeñstwa. Oskar¿yli go, ¿e sprzyja "nowinkom" niebezpiecznym dla wiary, ¿e tworzy sektê... Dosz³o do tego, ¿e surowy papie¿ Pawe³ IV zakaza³ Filipowi na pewien czas tej dzia³alno¶ci, a nawet na piêtna¶cie dni odebra³ mu prawo do spowiadania. Filip zniós³ tê próbê w pokorze. Wszystko siê wkrótce szczê¶liwie wyja¶ni³o. Papie¿e nadal darzyli go zaufaniem, a nawet przyja¼ni±, jak Grzegorz XIV (1590-91), czy Klemens VIII (1592-1605).

Kiedy æwiczenia oratoryjne objê³y ca³y Rzym, kiedy sta³o siê czym¶ modnym chodziæ do Oratorium, Filip organizuje grupê sta³ych wspó³pracowników; niektórych z nich przeznacza do kap³añstwa - to oni stworzyli wspólnotê ¿ycia, która pó¼niej da³a pocz±tek nowemu zgromadzeniu. Przez d³ugi czas Filip wzbrania³ siê przed nadaniem tej wspólnocie kap³anów jakich¶ form spo³eczno¶ci zakonnej. Nie w jego stylu by³oby przyjêcie tytu³u "za³o¿yciela". Papie¿e jednak nalegali, ¿eby ten lu¼ny zwi±zek duchownych przekszta³ci³ siê wreszcie w zgromadzenie o sta³ej i sci¶le okre¶lonej strukturze prawnej. Sta³o siê to 15 lipca 1575, za czasów p. Grzegorza XIII.

W uznaniu zas³ug, papie¿ Grzegorz XIII chcia³ obdarzyæ Filipa godno¶ci± kardyna³a. Nie przyj±³ jej. Wspó³cze¶ni dostrzegli w tym ge¶cie lekcjê prawdziwej wielko¶ci, dan± ludziom XVI wieku, kuszonym do wywy¿szania siê ponad prawdy i prawa Bo¿e.

Ostatnie lata ¿ycia Filip przeznaczy³ na pracê w konfesjonale i na rozmowy z przyjació³mi. Zmar³ maj±c 80 lat (26.05.1595), a kard. Baroniusz, jego uczeñ napisa³ o nim: "a¿ do 80 roku ¿ycia, a¿ do samej ¶mierci nie ¿y³ dla siebie, lecz dla dobra drugich, dla dobra swoich Rzymian, a Rzym odp³aci³ mu siê za to bezgranicznym zaufaniem. starcem ju¿ bêd±c, pozosta³ nadal Aposto³em Wiecznego Miasta, a jego apostolstwo rozci±ga³o siê na wszystkie kategorie ludzi, pocz±wszy od papie¿a do ostatniego ulicznika". Te s³owa nie maj± nic z przesady czy taniego komplementu.

Do dzi¶, ka¿dego roku, w dniu 26 maja, w rocznicê ¶mierci Filipa, przy drzwiach Chiesa Nuova w Rzymie, ko¶cio³a w którym spoczywaja doczesne szcz±tki ¦wiêtego, Prze³o¿ony Kongregacji Rzymskiej przyjmuje delegacjê zarz±du miasta Rzym, która przekazuje ufundowany przez Rzym kielich jako wotum dziêkczynne dla swojego drugiego Aposto³a - ¶w. Filipa.
                

Copyright © 1997-2002 Kongregacja Oratorium ¦w. Filipa Neri w Tarnowie

Agatek - 2007-04-15 14:31:58

¦wiêta Agata jest jedn± z najbardziej czczonych w chrze¶cijañstwie ¶wiêtych, i to ju¿ w czasach staro¿ytnych. Urodzi³a siê w 235 r. w Katanii na Sycylii. Nale¿a³a do rodu arystokratycznego. Po przyjêciu chrztu ofiarowa³a ca³e swoje ¿ycie na s³u¿bê Chrystusowi w dziewictwie. Na jej urodê zwróci³ uwagê prefekt miasta, który rozpocz±³ starania o jej rêkê lecz bezskutecznie. Odrzucaj±c o¶wiadczyny ¶ci±gnê³a na siebie gniew i nienawi¶æ prefekta, który kaza³ j± oddaæ do domu rozpusty. Gdy mimo to pozostawa³ w dziewictwie poddano j± ró¿nym wyszukanym torturom cielesnym, takim jak rozszarpanie, obciêcie piersi. Na koniec wrzucono j± na rozpalone wêgle, na których zakoñczy³a ¿ycie 5 lutego 251 r.
Cia³o jej z czci± pochowano poza miastem. Gdy po jej ¶mierci lawa pop³ynê³a z Etny wprost na Kataniê i w pewnym momencie nagle zmieni³a kierunek omijaj±c miasto, mieszkañcy przypisali to jej wstawiennictwu u Boga. Czcili j± odt±d jako swoj± szczególn± Patronkê. Z czasem zaczêto wzywaæ jej imienia we wszystkich sprawach zwi±zanych z burz± i ogniem, pó¼niej tak¿e sta³a siê patronk± odlewników i ludwisarzy (producentów dzwonów) oraz kominiarzy i pielêgniarek. Kobiety modli³y siê do ¶w. Agaty podczas bólu piersi i przy niektórych innych chorobach, a tak¿e podczas karmienia piersi±.
W ikonografii przedstawia siê j± z domem w p³omieniach, wybuchaj±c± Etn±, pochodniami i kleszczami, którymi j± katowano, z piersiami na misie oraz z ko¶ci± s³oniow± jako symbol jej czysto¶ci i nieugiêto¶ci.
W dzieñ jej wspomnienia jest zwyczaj po¶wiêcania pieczywa, wody i soli, których u¿ywa siê potem jako zabezpieczenia przed ¿ywio³ami – ogniem, sztormem, burz± i piorunami.

Z³ote my¶li:

"Chleb i sól ¶wiêtej Agaty od ognia strze¿e chaty."
"Gdzie ¶wiêta Agata, bezpieczna tam chata."

Patronka pielêgniarek, odlewników, ludwisarzy, kominiarzy

an.Agata - 2007-04-16 16:24:56

¦WIÊTA JADWIGA KRÓLOWA (moja patronka, któr± wybra³am sobie na bierzmowaniu)

By³a najm³odsz± córk± (prawnuczk± króla W³adys³awa £okietka) króla Wêgier i Polski Ludwika I Wielkiego i El¿biety Bo¶niackiej. Urodzi³a siê 18 II 1374 r. w Budzie. W dzieciñstwie zosta³a przeznaczona na ¿onê Wilhelma Habsburga (zarêczona w 1378 r.), przez pewien czas przebywa³a na dworze wiedeñskim. Po ¶mierci najstarszej siostry Katarzyny w 1379 r. powróci³a na Wêgry, aby tu przygotowywaæ siê do objêcia w przysz³o¶ci tronu wêgierskiego, kszta³ciæ siê, zdobywaæ wiedzê. Dziêki swoim kuzynkom Piastównom Annie i Jadwidze pozna³a jêzyk polski i nasz± kulturê. Król Ludwik wyznaczy³ na tron Polski swoja córkê Mariê zamê¿n± z Zygmuntem Luksemburskim. Jednak¿e Maria po ¶mierci ojca zosta³a wybrana przez Wêgrów na tron wêgierski. Wówczas Polacy za¿±dali od El¿biety Bo¶niackiej, aby do Krakowa przyby³a jej córka Jadwiga. Po trudnych pertraktacjach El¿bieta przyjê³a warunki postawione przez stronê polsk± i Jadwiga zosta³a ukoronowana w katedrze wawelskiej przez arcybiskupa gnie¼nieñskiego Bodzantê 15 lub 16 X 1384 r. na króla Polski. Za rad± panów polskich i na ich pro¶bê Jadwiga zerwa³a zarêczyny z Wilhelmem i zgodzi³a siê wyj¶æ za m±¿ za starszego od siebie o 20 lat wielkiego ksiêcia Litwy Jagie³³ê. Mo¿na powiedzieæ, ¿e z³o¿y³a swoje ¿ycie w ofierze dla Boga i Polski. Jagie³³o przyj±³ chrzest w katedrze wawelskiej 15 II 1386 r., a trzy dni pó¼niej mia³ miejsce ¶lub Jadwigi z nowym królem Polski. Koronacja W³adys³awa Jagie³³y odby³a siê 4 III 1386 r. w katedrze wawelskiej. Jagie³³o postanowi³, ¿e Litwini przyjm± wiarê katolick±.

W lutym 1387 r. rozpoczê³a siê chrystianizacja Litwy od mieszkañców stolicy — Wilna. Jadwiga przysy³a³a na Litwê neofitom bia³e lniane szaty. Na jej pro¶bê i króla W³adys³awa papie¿ Urban VI erygowa³ 12 III 1388 r. diecezjê wileñsk±, ko¶ció³ katedralny i na pierwszego biskupa diecezji wyznaczy³ sufragana gnie¼nieñskiego Andrzeja Jastrzêbca. Chc±c umocniæ dzie³o chrystianizacji Litwy królowa Jadwiga za³o¿y³a w Pradze kolegium dla Litwinów, gdzie mieli siê kszta³ciæ kap³ani narodowo¶ci litewskiej. Z my¶l± o umocnienie wiary na Litwie zabiega³a o powstanie wydzia³u teologicznego w Akademii Krakowskiej, co sta³o siê faktem w roku 1397. Razem z mê¿em sprowadzi³a do Krakowa benedyktynów wschodniej regu³y (w przewidywaniu misji na wschodzie), którzy celebrowali liturgiê w jêzyku s³owiañskim. Królowa zabiega³a te¿ o pokój z Krzy¿akami. Znana by³a z g³êbokiej religijno¶ci i wielkich dzie³ mi³osierdzia. Obdarowywa³a ko¶cio³y, m.in. katedrê wawelsk±, fundowa³a szpitale (czyli domy dla ubogich), wspomaga³a biednych. Swoje klejnoty przekaza³a na utrzymanie Akademii Krakowskiej. Pe³na zas³ug i w opinii ¶wiêto¶ci odesz³a do Pana 17 VII 1399 r., w kilka dni po ¶mierci swojej maleñkiej córki (A. Strzelecka, A. Witkowska, K. Ku¼mak).

Piêkne ¶wiadectwo o królowej Jadwidze da³ ks. Jan D³ugosz: „By³a ona bardzo powabna na twarzy, lecz obyczajami i cnotami powabniejsza; krzewicielka wiary katolickiej na Litwie (...) Ona przez Wielki Post i Adwent poskramia³a cia³o swoje w³osiennic± i nadzwyczajnymi umartwieniami. By³a pe³na wielkiej szczodrobliwo¶ci wobec biednych, wdów, przybyszów i wobec wszelkich nêdzarzy i potrzebuj±cych. Nie by³o w niej lekkomy¶lno¶ci, nie by³o gniewu (...) pychy, zazdro¶ci lub zawziêto¶ci. Odznacza³a siê g³êbok± pobo¿no¶ci± i niezmiern± mi³o¶ci± Boga”. (Liturgia Godzin, t. III, s. 1327).

Z chwil± ¶mierci rozpocz±³ siê kult Jadwigi, wierni uciekali siê do niej w modlitwach, otrzymywali ³aski, o czym ¶wiadczy³y liczne wota. Jednak¿e jej beatyfikacji dokona³ dopiero papie¿ Jan Pawe³ II w Krakowie 8 VI 1979 r., zatwierdzaj±c publiczny kult, jakim cieszy siê królowa Jadwiga „od niepamiêtnych czasów”. Kanonizacja królowej Jadwigi mia³a miejsce równie¿ w Krakowie 8 VI 1997 r. Grób ¶w. Jadwigi (jej relikwie) znajduje siê w katedrze na Wawelu.

W ikonografii ¶w. Jadwiga najczê¶ciej jest przedstawiana jako m³oda królowa, w koronie z lilii andegaweñskich na rozpuszczonych w³osach, z insygniami w³adzy (ber³em i jab³kiem), czêsto tak¿e z herbami Polski i Litwy (J. Kuczyñska).

Liturgiczny obchód ku czci ¶w. Jadwigi Królowej przypada na dzieñ 8 czerwca i ma rangê wspomnienia obowi±zkowego. Uroczysto¶æ ku czci ¶w. Jadwigi Królowej obchodzi jedna parafia w Bia³ymstoku, erygowana pod wezwaniem ¦wiêtej w roku 1984 przez bp. Edwarda Kisiela dla podkre¶lenia jej wielkich zas³ug dla chrystianizacji Litwy i diecezji wileñskiej, do której nasza obecna Archidiecezja Bia³ostocka nale¿a³a do 5 VI 1991 r. Podczas Mszy ¦wiêtej ku czci ¶w. Jadwigi Królowej prosimy, aby¶my za wstawiennictwem naszej Patronki, gorliwej krzewicielki wiary i mi³o¶ci, stali siê aposto³ami prawdy i dobra, ja¶nieli ¶wiêt± i czynn± mi³o¶ci± oraz z tak±¿ mi³o¶ci± s³u¿yli Bogu w naszych bli¼nich i z bratersk± gotowo¶ci± zaspokajali ich potrzeby.

Niech wiêc ¶w. Jadwiga Królowa bêdzie nam przyk³adem bezgranicznej mi³o¶ci do Boga, zatroskania o losy Ojczyzny i postawy mi³osiernej wobec naszych bli¼nich.

an.Marta - 2007-04-16 17:50:28

¦wiêta Marta z Betanii

Marta pochodzi³a z Betanii, miasteczka po³o¿onego na wschodnim zboczu Góry Oliwnej, w pobli¿u wioski Betfage, odleg³ego od Jerozolimy ok. 3 km drogi. By³a siostr± Marii i £azarza, których Chrystus darzy³ sw± przyja¼ni±. Bardzo wiele razy go¶ci³a Go w swoim domu. ¦w. £ukasz opisuje szczegó³owo jedno ze spotkañ (£k 10, 38-42). Martê wspomina w Ewangelii ¶w. Jan, odnotowuj±c wskrzeszenie £azarza. Wyzna³a ona wtedy wiarê w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bo¿ego (J 11, 1-45). Ewangelista Jan opisuje tak¿e wizytê Jezusa u £azarza na sze¶æ dni przed wieczerz± paschaln±, gdzie pos³ugiwa³a Marta (J 12, 1-11). W³a¶nie z Betanii Jezus wyruszy³ triumfalnie na osio³ku do Jerozolimy w Niedzielê Palmow± (Mk 11, 1). Wreszcie w pobli¿u Betanii Pan Jezus wst±pi³ z Góry Oliwnej do nieba (£k 24, 50).

Na Wschodzie cze¶æ ¶w. Marty datuje siê od wieku V, na Zachodzie - od wieku VIII. Ju¿ w wieku VI istnia³a w Betanii bazylika na miejscu, gdzie mia³ staæ dom £azarza i jego sióstr. ¦w. Marta jest patronk± gospodyñ domowych, hotelarzy, kucharek, sprz±taczek i w³a¶cicieli zajazdów. Legenda prowansalska g³osi, ¿e po Wniebowst±pieniu Jezusa ¯ydzi wprowadzili £azarza, Mariê i Martê na statek bez steru i tak pu¶cili ich na Morze ¦ródziemne. Dziêki Opatrzno¶ci wszyscy wyl±dowali szczê¶liwie na wybrze¿u Francji, niedaleko Marsylii. £azarz mia³ zostaæ pierwszym biskupem tego miasta, Marta za³o¿y³a w pobli¿u ¿eñski klasztor, a Maria pokutowa³a w niedalekiej pustelni.

an.Kasia.M - 2007-04-16 21:01:52

¦w. Katarzyna ze Sieny (1347 - 1380)

By³a 24 dzieckiem Lapy i Jakuba Benincasa, farbiarza ze Sieny. Jako najm³odsza dziewczynka, by³a rozpieszczan± ulubienic± ca³ej rodziny. Ju¿ w dzieciñstwie mia³a wizje Pana Jezusa, któremu obieca³a, ¿e bêdzie nale¿eæ tylko do Niego.

Z tego powodu w wieku 12 lat popad³a w ostry konflikt ze swoj± matk±, która chcia³a wydaæ j± za m±¿. Katarzyna kategorycznie odmówi³a, a gdy nie pomog³y perswazje i b³agania – obciê³a w³osy. Donia Lapa nie da³a za wygran±: zwolni³a s³u¿±c± i obarczy³a jej obowi±zkami najm³odsze, ukochane dziecko. Dziêki temu Katarzyna nauczy³a siê kontemplacji w¶ród zgie³ku wielkiej rodziny i licznych codziennych obowi±zków. Pisa³a pó¼niej, ¿e spotyka siê z Jezusem w celi swojego serca.

Po trzech latach prób si³owych jej matka zrozumia³a, ¿e nie wygra – Katarzyna wst±pi³a do pokutniczego Trzeciego Zakonu Dominikañskiego w mie¶cie rodzinnym. Jego cz³onkinie nie ¿y³y za klauzur±, ale pozostaj±c w ¶wiecie nosi³y habity iprowadzi³y ascetyczny tryb ¿ycia. Z wielk± gorliwo¶ci± m³oda sienenka podjê³a wszelkie umartwienia, zalecane przez zakon, w miejskim szpitalu opiekowa³a siê z oddaniem i wielk± troskliwo¶ci± trêdowatymi, w których widzia³a samego Chrystusa. Tu dosiêg³o j± jedno z najbardziej bolesnych w jej ¿yciu cierpieñ – zosta³a oskar¿ona o niemoralne prowadzenie. Potwarz ta zabola³a j± tak bardzo, ¿e b³aga³a Jezusa, aby zsy³aj±c jej najwiêksze nawet cierpienia, tego jednego jej oszczêdzi³. Nigdy pó¼niej nie by³a oskar¿ana o niemoralne ¿ycie, choæ du¿o podró¿owa³a, gromadzili siê wokó³ niej teolodzy, arty¶ci i uczeni, elity Sieny.

W 1374 roku zosta³a wezwana przed trybuna³ inkwizycji we Florencji, który zbada³ jej pisma i nauczanie, gdy¿ zrodzi³y siê w±tpliwo¶ci, czy kobieta ma prawo pouczaæ papie¿y i królów. Jednak proces wykaza³ jej niewinno¶æ i Katarzyna mog³a bez przeszkód prowadziæ sw± dotychczasow± misjê. Polega³a ona na pisaniu listów do mo¿nych tego ¶wiata – do papie¿y, kardyna³ów i biskupów, królów (m.in. Wêgier) i królowych (tak¿e do El¿biety £okietkówny), do kondotierów i z³otników, ale tak¿e „do pewnej nierz±dnicy z Perugii, na pro¶bê jej brata”. Pisa³a za¶ w imieniu swojego Oblubieñca, nawo³ywa³a do pokuty i nawrócenia, do s³uchania Boga, a nie ludzi. Czu³a siê do tego upowa¿niona, gdy¿ pod koniec karnawa³u 1367 roku, gdy ca³a Siena wspaniale siê bawi³a, a „ma³a pustelnica” oddawa³a siê pokucie, prze¿y³a mistyczne za¶lubiny z Jezusem Chrystusem, swoim Oblubieñcem. Odt±d mia³a ¶wiadomo¶æ Jego sta³ej obecno¶ci w swym sercu, a na serdecznym palcu pier¶cieñ, który jej ofiarowa³ na znak za¶lubin.

Nieuczona i niepi¶mienna córka farbiarza, która dyktowa³a wykszta³conym zakonnikom swe listy, nawo³ywa³a papie¿y, aby powrócili z Awinionu do Rzymu i zakoñczyli okres gorsz±cej, trwaj±cej od 1309 roku niewoli i zale¿no¶ci od królów francuskich. By³a w tych listach zdecydowana i gorliwa, perswadowa³a, udziela³a rad i wskazówek. ”Zauwa¿y³am, Ojczulku mój mi³y, ¿e wilk wynosi z owczarni twe owce, a nie ma nikogo, kto by mu przeszkodzi³” – pisa³a bez ogródek do Grzegorza XI. Gdy jednak jej gorliwe upomnienia nie odnios³y po¿±danego skutku, uda³a siê do Awinionu, aby osobi¶cie spotkaæ siê z papie¿em. Jak zawsze, tak i teraz, córka farbiarza nie traci³a pewno¶ci – kategorycznie i bardzo pokornie ¿±da³a od g³owy Ko¶cio³a, aby uda³ siê tam, gdzie wskazuje sam Chrystus. Gdy Grzegorz XI w 1377 roku ostatecznie zdecydowa³ siê na powrót, wspó³cze¶ni, a tak¿e pó¼niejsi historycy i badacze uznali, ¿e jest to zas³uga ¶w. Katarzyny.

Po jego ¶mierci, która nast±pi³a rok po powrocie do Rzymu, kardyna³owie wybrali na jego nastêpcê arcybiskupa Bari, który wybra³ imiê Urbana VI, ale jego surowo¶æ zrazi³a kardyna³ów. Wybrali wiêc „konkurencyjnego” papie¿a – Klemensa VII. By³ to pocz±tek roz³amu Ko¶ciele zachodnim, trwaj±cego 39 lat. ¦wiêta sienenka nie doczeka³a powrotu Ko¶cio³a do jedno¶ci, jednak robi³a wszystko, aby utwierdziæ autorytet prawowitego nastêpcy ¶w. Piotra. Nawo³ywa³a do postu i modlitwy w intencji Urbana VI, popiera³a reformy, które wdra¿a³. Na jego pro¶bê przenios³a siê do Rzymu. Tu, wyczerpana i os³abiona, zmar³a 29 kwietnia 1380 roku. Lud rzymski t³umnie uczestniczy³ w jej pogrzebie i – jak pisze b³. Rajmund z Kapui, jej spowiednik i pierwszy biograf – wielu uczestników dozna³o na grobie sienenki cudu uzdrowienia. Relikwie ¶wiêtej spoczywaj± w rzymskim ko¶ciele ojców dominikanów Santa Maria della Minerva.

Jej spu¶cizna zawiera 389 listów, wybitne dzie³o mistyczne „Dialog, czyli rozmowa z Bogiem”, 26 modlitw.

¦w. Katarzyna zosta³a kanonizowana 26 czerwca 1461 roku przez papie¿a Piusa II. W 1866 roku Pius IX og³osi³ j± patronk± Rzymu, a Pius XI w 1939 roku patronk± W³och (obok ¶w. Franciszka z Asy¿u). 4 pa¼dziernika 1970 roku Pawe³ VI og³osi³ ¶w. Katarzynê doktorem Ko¶cio³a. Wraz ze ¶w. Teres± z Avili i ¶w. Teres± z Lisieux jest ona jedn± z trzech kobiet, które s± zatwierdzonymi przez Ko¶ció³ mistrzyniami ¿ycia chrze¶cijañskiego.
Jan Pawe³ II og³osi³ j± 1 pa¼dziernika 1999 r. wspó³patronk± Europy.
„Katarzyna, skromna i nieustraszona tercjarka dominikañska, przywróci³a pokój w swej rodzinnej Sienie, we W³oszech i w Europie XIV wieku; nie szczêdzi³a swych si³ dla Ko¶cio³a, doprowadzaj±c do powrotu Papie¿a z Awinionu do Rzymu” – powiedzia³ przy tej okazji papie¿.

micialka - 2007-04-17 14:18:01

No to mo¿e co¶ o mojej patronce  b³. Miriam od Jezusa Ukrzy¿owanego

Najchêtniej nazywa³a siebie sam± Maleñk± Nic, a przecie¿ w jej ¿yciu wyj±tkowo wyrazi¶cie ujawnia³y siê znaki Bo¿ej obecno¶ci. Do dzi¶ siostra Miriam od Jezusa Ukrzy¿owanego, og³oszona b³ogos³awion± 13 listopada 1983 r. przez papie¿a Jana Paw³a II, znana jest pod imieniem Ma³ej Arabki. Pisano o niej: jest córk± ziemi patriarchów, proroków, aposto³ów, Jezusa i Matki Przenaj¶wiêtszej.
Co wiêcej, ona sama stanowi wspania³± przypowie¶æ – tê o królestwie niebieskim obiecanym maluczkim i pokornym tego ¶wiata...


Dziecko wymodlone w Betlejem

Miriam Baouardy urodzi³a siê w rodzinie arabskich katolików, w wiosce Abellin, która le¿y w po³owie drogi miêdzy Hajf± i Nazaretem. 5 stycznia 1846 r. urodzi³a siê córeczka, która na chrzcie otrzyma³a imiê Miriam. Rok pó¼niej na ¶wiat przyszed³ ch³opiec, któremu nadano imiê Boulos (Pawe³). Nied³ugo pó¼niej ¶mieræ zabra³a oboje rodziców – najpierw ojca, a po kilku dniach matkê. Zgodnie ze zwyczajem osierocone dzieci zosta³y zabrane przez rodzinê. Paw³a zaadoptowa³a siostra matki, a Miriam – bogaty stryj, który po kilku latach przeniós³ siê z Palestyny do Aleksandrii w Egipcie. Rodzeñstwo wiêcej siê nie zobaczy³o. Tak, jak prawie wszystkie dziewczêta w Palestynie, Miriam nigdy nie chodzi³a do szko³y i nie nauczy³a siê w dzieciñstwie czytaæ i pisaæ. Z my¶l± o wczesnym jej zam±¿pój¶ciu przygotowywano j± do obowi±zków gospodyni. Sporo czasu spêdza³a na samotnych zabawach. Kiedy¶ us³ysza³a w swoim wnêtrzu g³os: Widzisz, wszystko przemija. Je¿eli jednak oddasz Mi swoje serce, Ja bêdê z tob± zawsze. Nigdy nie zapomnia³a tych s³ów.

Uratowana

Po kilku miesi±cach upokorzeñ Miriam zapragnê³a nawi±zaæ kontakt ze swym jedynym bratem, przebywaj±cym w Galilei. Podczas odwiedzin w jego domu Miriam opowiedzia³a o swym trudnym losie. Gospodarz wyrazi³ wielkie wspó³czucie, by³ oburzony sposobem potraktowania jej przez wuja. Zaproponowa³ porzucenie chrze¶cijañstwa, przej¶cie na islam. Stanowcza odmowa doprowadzi³a go do furii – rozw¶cieczony przesta³ panowaæ nad sob±, przewróci³ dziewczynê na ziemiê i podci±³ jej gard³o. Przera¿eni domownicy w obawie przed konsekwencjami wynie¶li zakrwawione cia³o na pust± uliczkê. Wydarzy³o siê to 7 wrze¶nia 1858 r., w wigiliê ¶wiêta Narodzenia Matki Naj¶wiêtszej. Krewni Miriam byli zupe³nie nie¶wiadomi tragedii. S±dzili, ¿e uciek³a z domu, gdy¿ nie chcia³a d³u¿ej znosiæ z³ego traktowania, i dlatego jej nie szukali.
Wspominaj±c po latach tê dramatyczn± sytuacjê, Miriam zapewnia³a, ¿e prze¿y³a prawdziw± ¶mieræ, a nastêpnie wizjê nieba. Us³ysza³a s±d: Twoja ksiêga jeszcze nie jest zapisana. Gdy zniknê³a wizja, Miriam spostrzeg³a, ¿e znalaz³a siê w nieznanej grocie, w towarzystwie ubranej w b³êkitn± sukniê m³odej kobiety, zapewne zakonnicy. Dziêki staraniom opiekunki uda³o siê zaszyæ przeciête gard³o. Siedemna¶cie lat po tym wydarzeniu znany lekarz z Marsylii, ateista, badaj±c bliznê gard³a u Miriam, stwierdzi³ brak kilku pier¶cieni tchawicy. Badania podsumowa³ wyznaniem: Musi istnieæ Pan Bóg, gdy¿ nikt na ¶wiecie bez cudu nie móg³by prze¿yæ po takim zranieniu.

W drodze do klasztoru

Podczas okresu zakonnej próby Miriam coraz czê¶ciej do¶wiadcza³a nadprzyrodzonych zjawisk. Na jej ciele pojawia³y siê stygmaty; ekstazy wywo³ywa³y zainteresowanie, ale i niepokój sióstr. Posiada³a dar bilokacji. Na wyra¼ne polecenie prze³o¿onej Miriam w duchu pos³uszeñstwa stara³a siê zapanowaæ nad uniesieniami. Ostatecznie jednak, w dniu g³osowania o przyjêciu do zgromadzenia, kandydatura Miriam nie zosta³a przyjêta.

Córka ¶wiêtej Teresy

Decyzja zakonnic by³a dla Miriam potê¿nym ciosem. Wkrótce jednak nadesz³o rozwi±zanie. Jedna z sióstr ¶w. Józefa, matka Weronika, postanowi³a przej¶æ do zakonu kontemplacyjnego. Otrzymawszy pozwolenie na to, by wst±piæ do Karmelu w Pau, zaproponowa³a Miriam podobn± drogê. W 1867 r. razem zapuka³y do karmelitañskiej furty. Rozpoczynaj±c nowicjat, 21-letnia Miriam otrzyma³a imiê zakonne: Siostra Miriam od Jezusa Ukrzy¿owanego. Bêdzie ono przypominaæ o zbawiennym cierpieniu. Nadprzyrodzone dary nasila³y siê wbrew pragnieniom nowicjuszki, która chcia³a pozostawaæ niezauwa¿ona. Stara³a siê opieraæ ekstazom – ich tre¶ci zaciera³y siê w jej pamiêci, chyba ¿e prze³o¿one zobowi±zywa³y j± do zdania relacji. W czasie niektórych uniesieñ zdarza³o siê jej mówiæ na g³os. Jedna z sióstr zapamiêta³a gor±ce wezwanie: ¦wiat ¶pi, a Bóg nieskoñczonej dobroci i godzien wszelkiej chwa³y jest zapomniany przez wszystkich. Patrz, ca³a natura, niebo i ziemia uwielbiaj± Boga, a cz³owiek, który pozna³ wielkie dzie³a Bo¿e, i winien Go uwielbiaæ, ¶pi! Chod¼my, rozbud¼my ¶wiat! Odnawia³y siê równie¿ bolesne stygmaty. Gdy mistrzyni nowicjatu nakaza³a prosiæ Boga, by ¿aden znak nie pojawia³ siê na zewn±trz, modlitwa Miriam zosta³a wys³uchana, widoczne rany siê zagoi³y. Ju¿ po ¶mierci siostry Marii lekarze, wydobywaj±cy zgodnie z wol± zmar³ej jej serce, by odes³aæ je do Pau, znale¼li w sercu inn± – ukryt±, dawn±, niewyt³umaczaln± medycznie ranê...

Pobyt w Pau by³ tak¿e czasem wyj±tkowo ciê¿kiej próby. Obdarzona licznymi charyzmatami siostra Miriam do¶wiadczy³a i mocy piek³a. Swego czasu przepowiedzia³a tê udrêkê: Jezus zezwoli diab³u, by mnie kusi³ przez czterdzie¶ci dni; bêdê musia³a wiele wycierpieæ. Proroctwo siê spe³ni³o: wbrew woli Miriam jej cia³o zosta³o poddane w³adzy szatana. Nieustannie kuszona, wprowadzana w sytuacje zagra¿aj±ce jej ¿yciu i zdrowiu, wypowiadaj±ca blu¼nierstwa przedstawia³a przera¿aj±cy widok. Jedyn± pomoc± mog³y byæ egzorcyzmy. Eksperci wyznaczeni przez Ko¶ció³, którzy ju¿ po ¶mierci Miriam mieli oceniæ jej postawê, odrzucili winê moraln± lub chorobê psychiczn±; stwierdzili jednog³o¶nie: Opêtanie lub silna obsesja ukazuj± siê jako do¶wiadczenie zes³ane przez Boga w celu ca³kowitego oczyszczenia duszy, umo¿liwienia jej zgromadzenia wielkich zas³ug za udzia³ w dziele zbawiania grzeszników i przygotowania tym sposobem duszy na jeszcze ¶ci¶lejsze zjednoczenie z sob± (o. Garrigou-Lagrange).

W mie¶cie Dawida

Od chwili powrotu do Francji siostra Miriam marzy³a o za³o¿eniu Karmelu w Betlejem. Zapowiada³a równie¿, ¿e w³a¶nie tam dobiegnie koñca jej ¿ycie. Z czasem wszczêto poszukiwanie fundatora.Uda³o siê równie¿ zdobyæ pozwolenie Stolicy Apostolskiej. Siostra Miriam w towarzystwie kilku innych osób zakonnych i ¶wieckich wyruszy³a zatem w d³ug± drogê. Z Jerozolimy ma³a karawana uda³a siê pieszo do Betlejem, kieruj±c siê najpierw do groty Narodzenia Pañskiego, gdzie przed laty rodzice Miriam wyprosili jej narodziny.
Wewnêtrzny g³os przypomina³ siostrze Miriam, ¿e jej pobyt w Betlejem potrwa mniej ni¿ 3 lata. I rzeczywi¶cie, gdy ów termin siê zbli¿a³, zaczê³a podupadaæ na zdrowiu. Pojawi³y siê ataki duszno¶ci. Nast±pi³ te¿ przykry wypadek: przewracaj±c siê na placu budowy, siostra upad³a na skrzyniê do kwiatów i z³ama³a w kilku miejscach lew± rêkê. Nie uda³o siê powstrzymaæ gangreny.
Ma³a Arabka – siostra Miriam od Jezusa Ukrzy¿owanego – zmar³a w nocy 26 sierpnia 1878. Przylgnê³o do niej imiê wypowiedziane przez anio³a: Maleñka Nic.

Agatek - 2007-04-26 19:18:01

B³ogos³awiona Marianna (moje imiê z bierzmowania)
B³ogos³awiona Marianna Biernacka z domu Czoka³o, urodzi³a siê w 1888 roku w Lipsku nad Biebrz±. Nie zachowa³a siê ¿adna dokumentacja wskazuj±ca na dzieñ i miesi±c urodzenia. Pochodzi³a prawdopodobnie z rodziny grekokatolickiej. Wychowywa³a siê w rodzinnym miasteczku. Maj±c 20 lat wysz³a za m±¿ za Ludwika Biernackiego. W ma³¿eñstwie zosta³o zrodzonych sze¶cioro dzieci, czworo zmar³o tu¿ po urodzeniu. Pozosta³a córka Leokadia i syn Stanis³aw. Marianna i Ludwik Biernaccy utrzymywali rodzinê z pracy na 20-hektarowym gospodarstwie. Po ¶mierci mê¿a, Marianna zamieszka³a tylko z synem, gdy¿ córka Leokadia wysz³a za m±¿.
Od 11 lipca 1939 roku, po zawarciu zwi±zku sakramentalnego przez syna Stanis³awa z Ann± z domu Szymañczykówn±, Marianna swoj± codzienno¶æ dzieli³a z m³odym ma³¿eñstwem, wykazuj±c postawê zatroskania, ¿yczliwo¶ci i matczynej mi³o¶ci wobec ma³¿onków i ich potomstwa.
Na pocz±tku lipca 1943 roku mia³y miejsce masowe aresztowania mieszkañców Lipska i okolic, bêd±ce odwetem Niemców za zabicie przez partyzantów niemieckiego policjanta. Na li¶cie aresztowanych znalaz³ siê Stanis³aw Biernacki i jego ¿ona Anna.
Pewnego lipcowego poranka 1943 roku, uzbrojony ¿o³nierz niemiecki wszed³ do domu Biernackich, nakazuj±c Annie i Stanis³awowi opuszczenie mieszkania. Marianna - te¶ciowa, bezzw³ocznie pad³a do nóg esesmana i b³aga³a go o zezwolenie pój¶cia na ¶mieræ zamiast synowej, wypowiadaj±c nastêpuj±ce s³owa: „Jak ona pójdzie, jest przecie¿ w ostatnich tygodniach ci±¿y, ja pójdê za ni±”. Niemiec zgodzi³ siê na propozycjê Marianny, która wraz z synem Stanis³awem i innymi aresztowanymi zosta³a przewieziona do wiêzienia w Grodnie. Prosi³a by jej przynie¶æ ró¿aniec i poduszeczkê. Paczuszkê wys³ano, ale nie wiadomo czy dotar³a do adresatki. W wiêzieniu Marianna du¿o siê modli³a, odmawia³a ró¿aniec, ¶piewa³a Godzinki, które umia³a na pamiêæ.
13 lipca 1943 roku Marianna Biernacka zosta³a rozstrzelana przez Niemców razem z 49 mieszkañcami Lipska na fortach za wsi± Naumowicze pod Grodnem.
B³ogos³awiona Marianna Biernacka ofiarowa³a siê za drug±, blisk± sobie osobê. Uratowa³a synow± i oczekuj±ce na urodzenie dziecko. Uczyni³a to z mi³o¶ci do drugiego cz³owieka. Z ca³ym przekonaniem mo¿na tu mówiæ o jej mêczeñskiej ¶mierci.
Mieszkañcy Lipska i okolic stwierdzaj±, ¿e Marianna by³a wzorem zarówno w ¿yciu rodzinnym, jak i parafialnym. Wyró¿nia³a siê skromno¶ci±, prostot± i cicho¶ci± serca. Jej heroiczny czyn jest podkre¶lany szczególnie przez miejscow± ludno¶æ. Wierni porównuj± ofiarê Marianny Biernackiej do mêczeñskiej ¶mierci o. Maksymiliana Kolbego.
Na uwagê zas³uguje dzia³alno¶æ Towarzystwa Przyjació³ Lipska, na wniosek którego zosta³ postawiony pomnik obok domu, w którym mieszka³a Marianna do momentu jej aresztowania. Na granitowym pomniku, wystawionym w 1983 roku, zosta³y wypisane nastêpuj±ce s³owa: „W ho³dzie zamordowanej 13 VII 1943 r. przez hitlerowskich oprawców, mieszkañcy Lipska Marii Biernackiej, która odda³a swoje ¿ycie za innych”.
W zwi±zku z 50 rocznic± wybuchu II wojny ¶wiatowej, na wniosek Towarzystwa, dnia 16 lipca 1989 roku w ko¶ciele parafialnym w Lipsku zosta³a wmurowana równie¿ tablica pami±tkowa z nazwiskami pomordowanych w Naumowiczach mieszkañców Lipska, w¶ród których znajduje siê nazwisko b³ogos³awionej Marianny Biernackiej i jej syna Stanis³awa.
Mariannê Biernack± zosta³a zaliczona do 108 polskich mêczenników z czasów II wojny ¶wiatowej, których beatyfikowa³ papie¿ Jan Pawe³ II w Warszawie 13 czerwca 1999 roku.

an.Agata - 2007-05-06 12:19:25

¦wiêta Helena Cesarzowa


(moja patronka ze chrztu ¶wiêtego)



       W ca³ym chrze¶cijañskim ¶wiecie znane jest imiê ¶w. Heleny, matki cesarza Konstantyna Wielkiego, której wspomnienie w kalendarzu liturgicznym przypada 18 sierpnia.
        Helena to imiê greckie, utworzone od s³owa hele - blask, jasno¶æ, lub helane - pochodnia.
W Polsce imiê to pojawi³o siê w XIII wieku, kiedy ksi±¿ê kalisko-gnie¼nieñski Boles³aw poj±³ za ¿onê Helenê, ksiê¿niczkê wêgiersk± (1256 r.). Od imienia tego powsta³y ró¿ne zdrobnienia, jak choæby Hal¿ka, Aleñka, Elenka, Halenka - i przekszta³cenia: Halena, Halina, Halszka, Lena, Ilona.
        Wed³ug dawnych ¿yciorysów, ¶w. Helena urodzi³a siê w Drepanum w Bitynii (Ma³a Azja), czego potwierdzeniem mo¿e byæ przemianowanie przez Konstantyna tej miejscowo¶ci na Helenopolis. Inni historycy s± zdania, ¿e ¦wiêta przysz³a na ¶wiat w Naissus w dzisiejszej Serbii, gdy¿ tam w³a¶nie urodzi³ siê Konstantyn I Wielki.
        ¦w. Helena wywodzi³a siê z ludu. By³a w³a¶cicielk± ober¿y w czasie, gdy zarz±dc± owej prowincji by³ Konstancjusz Chlorus. Zakocha³ siê on w Helenie i poj±³ j± za ¿onê. Z tego zwi±zku, miêdzy rokiem 271 a 284, urodzi³ siê syn Konstantyn.
        W 293 roku Konstancjusz Chlorus zosta³ wyniesiony do godno¶ci cesarskiej i wówczas ze wzglêdów politycznych odsun±³ od siebie Helenê, a poj±³ za ¿onê Teodorê, pasierbicê cesarza Maksymiana. Dla Heleny i jej syna nadesz³y bolesne dni. Przebywali na dworze cesarskim w Trewirze, w opuszczeniu, ledwie tolerowani.
        W roku 306 umar³ cesarz Konstancjusz, a wojsko wybra³o na jego nastêpcê Konstantyna. Cesarz natychmiast wezwa³ do siebie matkê. Dzieli³ z ni± rz±dy przez 20 lat i obsypywa³ j± zaszczytami. Z czasem otrzyma³a prawo u¿ywania tytu³ów: Flavia Julia Augusta, a na jej cze¶æ bito monety.
Cesarz Konstantyn, aby przej±æ ca³± w³adzê w imperium, musia³ pokonaæ cesarza Maksencjusza wspó³rz±dz±cego zachodnimi prowincjami. Do wa¿nej bitwy o Rzym dosz³o 28 pa¼dziernika 312 roku na mo¶cie Mulwiñskim, gdzie zgin±³ Maksencjusz, a jego wojsko ponios³o ca³kowit± klêskê. Sta³o siê to dziêki wsparciu chrze¶cijan, którzy opowiedzieli siê po stronie Konstantyna. Po tym zwyciêstwie, Konstantyn przeniós³ siê do Rzymu.
        W roku 313 og³osi³ w Mediolanie edykt tolerancyjny, dziêki któremu chrze¶cijanie otrzymali ca³kowit± swobodê kultu, a tak¿e prawo piastowania urzêdów pañstwowych.
        Nie jest znana data przyjêcia chrztu przez Helenê - niektórzy podaj± rok 315. Po przyjêciu wiary chrze¶cijañskiej, Helena uzyska³a wiêkszy wp³yw na decyzje syna w ró¿nych sprawach o znaczeniu pañstwowym. Cesarz zakaza³ kary ¶mierci na krzy¿u, kap³anów zwolni³ od podatków i od s³u¿by wojskowej, wprowadzi³ dekret o ¶wiêceniu niedzieli jako dnia wolnego od pracy dla chrze¶cijan, w duchu ko¶cielnym unormowa³ prawo ma³¿eñskie i zakaza³ pozostawania w konkubinacie.
W 326 roku uda³a siê ¶w. Helena z pielgrzymk± do Ziemi ¦wiêtej. Czerpi±c ze skarbca cesarskiego, ufundowa³a wspania³e bazyliki: Narodzenia Pañskiego w Betlejem, Grobu Chrystusowego w Jerozolimie i Wniebowst±pienia na Górze Oliwnej. Wstrz±¶niêta profanacj±, jakiej na Kalwarii dokona³ cesarz Hadrian, umieszczaj±c na miejscu odkupienia rodzaju ludzkiego o³tarz i pos±g Jowisza, nakaza³a miejsce oczy¶ciæ i wystawi³a wspania³± bazylikê. Wówczas to, podczas prac porz±dkowych, odnaleziono zakopane w ziemi trzy krzy¿e: Chrystusa i ³otrów. Wzmianki o tym odkryciu zawarte s± w pismach ¶w. Ambro¿ego, ¶w. Jana Chryzostoma, ¶w. Paulina z Noli i innych.
        Ze starodawnego podania dowiadujemy siê, ¿e nie wiedziano, który z odnalezionych krzy¿y jest tym, na którym umar³ Jezus. ¯y³a w tym czasie w Jerozolimie nieuleczalnie chora niewiasta, do której uda³ siê biskup Makary w towarzystwie matki cesarza i grona osób. Przyniesiono te¿ krzy¿e, którymi kolejno dotykano chorej. Dotkniêta z kolei trzecim krzy¿em zosta³a cudownie uleczona i opu¶ci³a ³ó¿ko. Wówczas stwierdzono, ¿e na tym w³a¶nie Krzy¿u umar³ Chrystus. Wed³ug tradycji, ¶w. Helena przewioz³a drzewo Krzy¿a ¦wiêtego do Rzymu i umie¶ci³a go w bazylice Grobu Jerozolimskiego, która zosta³a wybudowana w pobli¿u jej pa³acu ze ¶rodków pochodz±cych z jej fundacji.
        Zas³ynê³a tak¿e z hojno¶ci dla ubogich. Szczodrze udziela³a ja³mu¿ny, uwalnia³a wiê¼niów, troszczy³a siê o powrót skazanych na banicjê. Wp³ynê³a na syna, by wyda³ osobne ustawy, gwarantuj±ce opiekê ze strony pañstwa nad wdowami, sierotami, porzuconymi dzieæmi, jeñcami i niewolnikami.
        Zmar³a oko³o 328 roku w Nikodemii. Cia³o jej przewieziono do Rzymu, gdzie pochowano je w mauzoleum przy via Lavicana, które wybudowa³ dla niej Konstantyn. Jej porfirowy sarkofag, który zachowa³ siê z tego mauzoleum, znajduje siê obecnie w Muzeum Watykañskim. Relikwie ¦wiêtej czczone s± w Rzymie (Ara Coeli), Pary¿u (St-Leu) i w opactwie S. Hautvillers (Altumvillare), diecezja Reims.

AngelikaM - 2007-05-06 13:05:46

¦wiêta Ma³gorzata - mêczennica, ¶wiêta Ko¶cio³a katolickiego. ¯y³a na prze³omie III i IV w. w Antiochii Pizydyjskiej, jedna z Czternastu ¦wiêtych Wspomo¿ycieli.

Wed³ug zachowanego podania ¶w. Ma³gorzata by³a córk± pogañskiego kap³ana, lecz zosta³a nawrócona na chrze¶cijañstwo przez swoj± opiekunkê, która zajmowa³a siê ni± po ¶mierci matki. Za czasów panowania cesarza Dioklecjana mia³y miejsce prze¶ladowania chrze¶cijan. W tym w³a¶nie czasie zakocha³ siê w niej rzymski namiestnik, którego ¶w. Ma³gorzata nie chcia³a po¶lubiæ, odpowiadaj±c, ¿e jej serce nale¿y do Chrystusa. By³a w zwi±zku z tym torturowana, wiêziona, a w koñcu ¶ciêta oko³o roku 303-305.

W ¶redniowieczu jej kult jako ¶wiêtej by³ bardzo rozpowszechniony. Przyj±³ siê wizerunek ¶w. Ma³gorzaty poskramiaj±cej smoka, zgodnie z przekazem, który g³osi, ¿e gdy by³a wiêziona, ukaza³ siê jej szatan w postaci smoka piekielnego. ¦w. Ma³gorzata mia³a przepêdziæ go znakiem krzy¿a. Na obrazach przedstawiana jest jej postaæ stoj±ca na smoku i godz±ca w jego paszczê wyd³u¿onym krzy¿em. Rzadziej spotyka siê wizerunek ze ¶w. Ma³gorzat± powstrzymuj±c± smoka lejcami. Mimo ¿e nie nale¿a³a do królewskiego rodu, jest czêsto przedstawiana w koronie na g³owie, co ma podkre¶liæ jej szlacheckie pochodzenie. Czêsto te¿ trzyma w d³oni ga³±zkê palmow± jako symbol mêczeñstwa.

¦w. Ma³gorzata jest patronk± wielu ko¶cio³ów w Polsce (m.in. bazyliki kolegiackiej w Nowym S±czu, ko¶cio³a parafialnego pod wezwaniem ¶w. Ma³gorzaty w £omiankach, ko¶cio³a parafialnego w Parkowie). Jej postaæ wystêpuje w herbach wielu miejscowo¶ci, miêdzy innymi w herbie Nowego S±cza, gminy Góra ¦wiêtej Ma³gorzaty, gminy Tuchola

Agatek - 2007-05-08 15:52:09

¶wiêta Patrycja z Neapolu( patronka mojej siostry:) )


¦wiêta Patrycja ¿y³a w VII wieku w Konstantynopolu. Wiadomo¶ci na temat jej ¿ycia nie s± pewne. To, co przekaza³a nam tradycja chrze¶cijañska zawiera jakie¶ ziarno prawdy historycznej. Pochodzi³a z ksi±¿êcego rodu spokrewnionego z rodzin± cesarsk±, dlatego przebywa³a na dworze cesarza. Gdy osi±gnê³a wiek zam±¿pój¶cia, ówczesnym zwyczajem, zamierzano j± wydaæ za m±¿ za upatrzonego cz³owieka. Ona jednak mia³a inne plany ¿yciowe i podporz±dkowane mi³o¶ci Chrystusa. Ca³ym sercem nale¿a³a ju¿ do Boskiego Oblubieñca. Id±c za g³osem serca, potajemnie opu¶ci³a Konstantynopol, by unikn±æ przykro¶ci zwi±zanych ze zmuszaniem jej do zam±¿pój¶cia, którym siê nie interesowa³a. Uda³a siê do Rzymu, stolicy chrze¶cijañstwa. Tam przez obrzêd konsekracji dziewic ca³kowicie po¶wiêci³a siê Jezusowi. W strony rodzinne uda³a siê raz tylko po to, aby sprzedaæ wszystko, co by³o jej w³asno¶ci± i rozdaæ ubogim. Odby³a te¿ pielgrzymkê do Jerozolimy. Bardzo bowiem pragnê³a zobaczyæ miejsca zwi±zane z osob± Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, gdzie dokona³o siê dzie³o odkupienia. Podczas drogi powrotnej do Italii, zmar³a do¶æ niespodziewanie dnia 25 sierpnia 660 r., niedaleko Neapolu. Jej cia³o z³o¿ono w pobliskim klasztorze bazylianów. Gdy pó¼niej klasztor objê³y zakonnice, nazwa³y go klasztorem ¶wiêtej Patrycji. W 1625 r. zosta³a og³oszona patronk± Neapolu.

AngelikaM - 2007-05-08 20:11:53

¶w. Faustyna KowalskaHelena Kowalska (ur. 25 sierpnia 1905 w G³ogowcu ko³o £odzi - zm. 5 pa¼dziernika 1938 w Krakowie).

Znana jako ¶wiêta siostra Maria Faustyna Kowalska, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bo¿ej Mi³osierdzia w Ko¶ciele katolickim, mistyczka, znana przede wszystkim jako aposto³ka kultu Mi³osierdzia Bo¿ego i autorka Dzienniczka.

Biografia 
Urodzi³a siê 25 sierpnia 1905 jako trzecie z dziesiêciorga dzieci Marianny i Stanis³awa Kowalskich, rolników ze wsi G³ogowiec. W dwa dni pó¼niej zosta³a ochrzczona w parafii ¦w. Kazimierza w ¦winicach Warckich. W 1912 Helena po raz pierwszy poczu³a powo³anie do ¿ycia zakonnego.

Nie skoñczy³a nawet trzech klas szko³y powszechnej. W 1921 rozpoczê³a pracê u zamo¿nych rodzin w Aleksandrowie £ódzkim, £odzi i Ostrówku. Po roku pracy Helena ujawni³a swoim rodzicom zamiar wst±pienia do klasztoru. Spotka³a siê kilkakrotnie ze stanowcz± odmow±. Helena stara³a siê byæ pos³uszna woli rodziców, jednak w lipcu 1924 opu¶ci³a dom rodzinny i uda³a siê do Warszawy, by tam wst±piæ do jakiego¶ klasztoru. Na miejscu d³ugo szuka³a zgromadzenia, które mog³oby j± przyj±æ. W koñcu matka Michaela Moraczewska - prze³o¿ona warszawskiego domu Zgromadzenia Matki Bo¿ej Mi³osierdzia - wyrazi³a zgodê, polecaj±c jednak, aby ¶w. Faustyna pracowa³a jeszcze przez rok i zarobi³a pieni±dze na skromne wiano. 1 sierpnia 1925 Helena rozpoczê³a postulat w Zgromadzeniu Matki Bo¿ej Mi³osierdzia. Jeszcze w tym samym miesi±cu chcia³a opu¶ciæ to Zgromadzenie, gdy¿ wydawa³o jej siê, ¿e ma tam zbyt ma³o czasu na modlitwê. Pozosta³a jednak i przez trzyna¶cie lat pe³ni³a obowi±zki: kucharki, ogrodniczki i furtianki.

Najd³u¿ej by³a w P³ocku, poza tym przebywa³a w Wilnie i Krakowie. Przyjê³a zakonne imiê Maria Faustyna (wszystkie siostry tego zgromadzenia nosz± pierwsze imiê Maria, dlatego podaje siê najczê¶ciej tylko drugie imiê), i odt±d znana by³a jako siostra Faustyna.


¶w. Faustyna - obraz w o³tarzu bazyliki w Sanktuarium Bo¿ego Mi³osierdziaBogactwo ¿ycia wewnêtrznego i niezwyk³o¶æ jej do¶wiadczeñ duchowych stanowi³a powa¿ny problem dla jej spowiedników. Na polecenie jednego z nich, ks. Micha³a Sopoæki ¶w. Faustyna zaczê³a prowadziæ szczegó³owy zapis swoich prze¿yæ, znany potem jako Dzienniczek. Opisywa³a w nim stany mistyczne, jakich doznawa³a, a przede wszystkim liczne wizje i objawienia. Dotyczy³y one miêdzy innymi namalowania obrazu Jezu ufam Tobie (do którego Pan Jezus mia³ daæ szczegó³owe wskazówki), modlitw Koronki do Mi³osierdzia Bo¿ego i nowenny do Mi³osierdzia Bo¿ego, ustanowienia ¶wiêta Mi³osierdzia Bo¿ego (w pierwsz± niedzielê po Wielkanocy) i obietnic z nimi zwi±zanych oraz powo³ania do ¿ycia nowego zgromadzenia kontemplacyjnego maj±cego wypraszaæ mi³osierdzie dla ¶wiata.

2 stycznia 1934 odwiedzi³a po raz pierwszy malarza Eugeniusza Kazimirowskiego, który namalowa³ obraz Mi³osierdzia Bo¿ego wed³ug jej wskazówek. Obraz zosta³ ukoñczony w kwietniu 1934, obecnie znajduje siê w ko¶ciele Trójcy ¦wiêtej w Wilnie. 8 stycznia 1936 Faustyna z³o¿y³a wizytê metropolicie wileñskiemu w sprawie za³o¿enia nowego zgromadzenia, które mia³o po¶wiêciæ siê wy³±cznie modlitwie za zamkniêtymi murami, g³ównie w intencji grzeszników, wypraszania Mi³osierdzia Bo¿ego dla ¶wiata. Ostatecznie zgromadzenie to pod nazw± Zgromadzenie Sióstr Jezusa Mi³osiernego za³o¿y³ ks. Micha³ Sopoæko

17 marca 1936 Faustyna zosta³a przeniesiona z Wilna do Domu Zgromadzenia w Walendowie.

Siostra Faustyna mia³a s³abe zdrowie, tote¿ du¿o pracuj±c fizycznie czêsto chorowa³a. Zwyk³e przeziêbienie w lipcu 1934 trwa³o miesi±c. Mimo dobrej woli i starañ prze³o¿onych i lekarzy (we wrze¶niu 1936 wysy³ali Faustynê na badania lekarskie w Pr±dniku, w grudniu do szpitala) zdrowie poprawia³o siê na krótko, Faustyna czêsto musia³a le¿eæ w ³ó¿ku. Cierpia³a przez lata na gru¼licê, pocz±tkowo nie rozpoznan±.

5 pa¼dziernika 1938 o godzinie 22:45 umar³a, do ostatniej chwili zachowa³a ¶wiadomo¶æ.

Pochowano j± w £agiewnikach (obecnie dzielnica Krakowa) 7 pa¼dziernika 1938 - w uroczysto¶æ Matki Bo¿ej Ró¿añcowej (by³ to równie¿ pierwszy pi±tek miesi±ca). Przy klasztorze w £agiewnikach, gdzie znajduje siê grób ¶wiêtej (zob. te¿ relikwie) znajduje siê obecnie Sanktuarium Bo¿ego Mi³osierdzia.

micialka - 2007-05-21 17:03:13

Mo¿e teraz trochê o ¶wiêtej z dosyæ kontrowersyjnym imieniem. My¶lê, ¿e wielu z Was chcia³oby mieæ tak na trzecie imiê :P

¶w. Doda z Reims
zakonnica, wspomnienie obchodzimy 24 kwietnia

¦wiêta Doda ¿y³a w drugiej po³owie VII wieku. By³a drug± prze³o¿on± klasztoru za³o¿onego przez ¶w. Balderyka z Montfaucon dla jego siostry Bony, której siostrzenic± by³a Doda. Nic ponadto o jednej i drugiej w³a¶ciwie nie wiemy. Ich ¿yciorysy, napisane wkrótce po ¶mierci, zaginê³y. Razem wychowane w Reims, razem te¿ od najdawniejszych czasów wspominane s± w liturgii pod dniem 24 kwietnia.

an.Agata - 2007-06-10 13:17:18

¦wiêty Antoni Padewski

Przybysz z "krañca ¶wiata"
Angielski pisarz katolicki, Bruce Marschall, w swojej ksi±¿ce "Czerwony kapelusz", opisuje dzia³alno¶æ duszpastersk± pewnego katolickiego ksiêdza w¶ród wziêtych do niewoli brytyjskiej ¿o³nierzy w³oskich, w czasie II wojny ¶wiatowej. Przygotowuj±c ich do bierzmowania, ksi±dz stwierdzi³ zastraszaj±co niski poziom wiedzy religijnej w¶ród W³ochów. Aby jednak umo¿liwiæ im uzyskanie tego sakramentu, zadawa³ pytania ³atwe, a wrêcz podstawowe. Jeden z ¿o³nierzy zapytany o trzy osoby Trójcy ¦wiêtej, wyrecytowa³ jednym tchem: "Bóg Ojciec, Syn Bo¿y i ¦wiêty Antoni Padewski".

Antoni Padewski, niezwykle popularny we W³oszech, by³ Portugalczykiem. Pochodzi³ z Lizbony, która dla W³ochów w XII wieku by³a samym krañcem ¶wiata. Urodzi³ siê w 1195r. w rodzinie Buglionich. Na chrzcie ¶wiêtym otrzyma³ imiê Ferdynand.  W wieku 15 lat wst±pi³ do zakonu kanoników regularnych ¶w. Augustyna w rodzinnym mie¶cie. Po dwóch latach przeniós³ siê do Coimbry, gdzie spêdzi³ 8 lat. Zdoby³ wówczas solidne wykszta³cenie teologiczne.
W 1220 r. do Portugalii sprowadzono  relikwie piêciu franciszkanów zamordowanych przez muzu³manów w Maroku. Ferdynand Buglioni przejêty ich losem  zdecydowa³ siê pój¶æ w ich ¶lady wstêpuj±c do franciszkanów.

"Id¼, id¼, poniewa¿ bêdziesz ¶wiêtym", wo³a³ z gorycz± jeden z dotychczasowych wpó³braci, gdy Ferdynand Buglioni opuszcza³ zakon kanoników regularnych ju¿ jako franciszkanin. Wstêpuj±c do nowego zakonu przyj±³ imiê Antoniego.
Pe³en marzeñ o mêczeñskiej ¶mierci, wyruszy³ do Afryki. Jednak choroba zmusi³a go do powrotu. Wioz±cy go statek burza znios³a ku wybrze¿om Sycylii. Stamt±d uda³ siê do Asy¿u, gdzie  zebra³a siê w³a¶nie kapitu³a generalna franciszkanów. Nikt go wówczas nie zna³ i wspó³bracia nie zdawali sobie sprawy z jego wykszta³cenia i licznych umiejêtno¶ci. Zosta³ wys³any do Monte Paolo ko³o Forli gdzie ¿y³ jak pustelnik, a do swych wspó³braci do³±cza³ tylko podczas posi³ków.

Wiedza i znajomo¶æ Pisma ¦wiêtego, jakie posiada³, ujawni³y siê zupe³nie przypadkowo w Forli, gdzie poproszono go o wyg³oszenie nauki. Wówczas bracia, którzy dot±d widzieli go najczê¶ciej w kuchni przy zmywaniu naczyñ, odkryli w nim utalentowanego mówcê. Zosta³ skierowany do pracy duszpasterskiej.
We W³oszech, a tak¿e we Francji szerzy³a siê wówczas  herezja katarów. Franciszkanie podjêli wielk± akcjê duszpastersk± staraj±c siê zwalczaæ ich naukê by  ustrzec wiernych od b³êdów. Antoni g³osi³ kazania w Rimini, Mediolanie i w po³udniowej Francji. Dobra znajomo¶æ jêzyków, jasne t³umaczenie tekstów Pisma ¶wiêtego i zrêczne odpieranie argumentów przeciwników, zdobywa³o mu coraz wiêcej uznania. Wyk³ada³ on tak¿e teologiê w  zakonie franciszkanów, wprowadzaj±c  do nauczania  system teologiczny ¶w. Augustyna. Od 1227 do 1230 r. by³ prowincja³em franciszkanów w ca³ych pó³nocnych W³oszech.

Najwiêksz± s³awê przynios³y mu kazania g³oszone w Padwie. Podczas wielkiego postu przez 40 dni naucza³ nieprzerwanie najpierw w ko¶cio³ach, a potem z powodu zbyt wielkiej ilo¶ci s³uchaczy, pod go³ym niebem. Na pocz±tku tej wielkopostnej dzia³alno¶ci prze¿y³ zdumiewaj±c± przygodê. Wstrz±¶niêty, opowiedzia³ o niej jednemu z braci. Otó¿ pewnej nocy do jego celi wszed³ szatan i chwyciwszy go za gard³o zacz±³ dusiæ. Zbudzony ze snu, Antoni wezwa³ imienia Matki Bo¿ej i znakiem krzy¿a przepêdzi³ napastnika. Ten wypadek nie zniechêci³ go bynajmniej. Jego nauka odnios³a wielki sukces gromadz±c ludzi ro¿nych stanów, inspiruj±c  liczne nawrócenia.

Po okresie bardzo intensywnej dzia³alno¶ci, wycofa³ siê do Camposanpiero gdzie w maj±tku hrabiego Tiso  zamieszka³ w celi, zbudowanej na orzechu. Antoni nigdy nie mia³ têgiego zdrowia. Jeden z hagiografów opisa³ jego chorobê jako puchlinê wodn±. Niezwyk³a aktywno¶æ i wysi³ek podczas Wielkiego Postu  zupe³nie go wyczerpa³y. Pewnego dnia zas³ab³ przy posi³ku i czuj±c zbli¿aj±c± siê ¶mieræ kaza³ zawie¼æ siê do Padwy, gdzie chcia³ spocz±æ w ko¶ciele Matki Bo¿ej. Nie dotar³ tam jednak. Bardzo os³abiony, da³ siê namówiæ braciom, by zatrzymaæ siê u sióstr klarysek w Arcella. Tam zmar³ maj±c zaledwie 36 lat.

"...domagamy siê wydania nam tego, który nam zosta³ powierzony..."

Pomys³ aby zatrzymaæ siê w Arcella okaza³ siê nieszczê¶liwy. Siostry postanowi³y zatrzymaæ u siebie doczesne szcz±tki Antoniego. Wnios³y stosowne pro¶by do w³adz miasta i w³adz ko¶cielnych, uzyska³y tak¿e pe³ne poparcie mieszkañców Arcelli.  Tymczasem o cia³o swego wspó³brata upomnieli siê franciszkanie, chc±c z³o¿yæ go w ko¶ciele Matki Bo¿ej w Padwie, czego on sam sobie ¿yczy³. Mieszkañcy Arcelli i Padwy uzbrojeni w dr±gi stanêli naprzeciw siebie, gotowi zmasakrowaæ siê w walce o cia³o ¶w. Antoniego. Gro¼ba wybuchu walki otrze¼wi³a klaryski, które zgodzi³y siê oddaæ relikwie i franciszkanie mogli pochowaæ  swego brata w miejscu, które sobie wybra³.

"Je¶li cudów szukasz, id¼ do Antoniego"

U grobu ¶wiêtego, pocz±wszy od dnia pogrzebu dokonywa³y siê liczne uzdrowienia sparali¿owanych, g³uchych, niewidomych. Przyspieszy³o to kanonizacjê, og³oszon± przez papie¿a Grzegorza IX, w niespe³na rok po ¶mierci Antoniego, 30 maja 1232 r. Dziêki zabiegom franciszkanów, kult ¶w. Antoniego rozprzestrzeni³ siê w ca³ym Ko¶ciele katolickim w XVI w. Jest on patronem ludzi, którzy ci±gle co¶ gubi±, opiekuje siê rodzinami, chorym byd³em, jest obroñc± przeciw szatanowi.

Sw Antoni by³ nie tylko ¶wietnym kaznodziej±, ale pozostawi³ po sobie liczne pisma. Odpiera³ w nich b³êdy katarów. Pisa³ tak¿e o niepokalanym poczêciu Matki Bo¿ej, mêce Pana Jezusa i Eucharystii. Zajmowa³ siê problemami moralnymi. G³osi³ woln± wolê cz³owieka i jego pe³n± odpowiedzialno¶æ za pope³nione czyny. Pycha, chciwo¶æ, po¿±dliwo¶æ niszczy to, co Bo¿e w duszy cz³owieka. Skrucha, pokora, czysto¶æ mo¿e chroniæ jego duszê ale prawdziw± doskona³o¶æ daje tylko mi³o¶æ.

Mi³o¶æ ¶w. Antoniego do  Chrystusa i Pisma ¶w. by³a powszechnie znana w¶ród franciszkanów. Wed³ug legendy, gdy ¶w.  Antoni czyta³ Pismo ¶wiête z ksi±¿ki wy³oni³o siê u¶miechniête Dzieci±tko Jezus. Dlatego w³a¶nie jest on przedstawiany jako m³ody zakonnik z dzieckiem na rêku albo z ksi±¿k±, na której siedzi radosne dziecko. Ze wzglêdu na wa¿no¶æ jego nauki, w 1946 r. papie¿ Pius XII og³osi³ go doktorem Ko¶cio³a.

/Agnieszka Kastory/

rz - 2007-06-15 15:48:32

¦w. JOANNA BERETTA MOLLA :)
W³oszka, lekarka, urodzi³a siê 4 pa¼dziernika 1922. Zmar³a 28 kwietnia 1962.
Jest patronk± Matek, Obroñczyni± ¿ycia...
W m³odo¶ci zaczê³a dzia³aæ w Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszeniu Wincentego a Paulo. Po uzyskaniu dyplomu z medycyny i chirurgii na Uniwersytecie w Pavia w 1949, otworzy³a klinikê medyczn± w Mesero (ko³o Magenta) w 1950. Zrobi³a specjalizacjê z pediatrii na Uniwersytecie w Mediolanie w 1952 r. gdzie pó¼niej kontynuowa³a swoj± praktykê lekarsk±.
Z bardzo wielkim oddaniem s³u¿y³a jako lekarz.
24 wrze¶nia 1955 wziê³a ¶lub z Piotrem Molla. W listopadzie 1956 urodzi³a syna Pierluigiego, w grudniu 1957 córkê Mariolinê a w lipcu 1959 córkê Laurettê. Podczas trzeciej ci±¿y okaza³o siê i¿ ma w³ókniaka w macicy. Jako lekarka bardzo dobrze wiedzia³a jakie s± jego konsekwencje, jednak zdecydowa³a siê urodziæ dziecko, nara¿aj±c tym samym swoje ¿ycie.
21 kwietnia 1962, urodzi³a siê jej kolejna córka Gianna Emanuela. Pomimo starañ lekarzy rankiem 28 kwietnia, po "Jezu, kocham Ciê. Jezu, kocham Ciê" Molla zmar³a w wieku 39 lat. Bezpo¶redni± przyczyn± ¶mierci by³o zapalenie otrzewnej.
Papie¿ Jan Pawe³ II beatyfikowa³ Giannê 24 kwietnia 1994, podczas ¶wiatowego Roku Rodziny, a w szóst± niedzielê Wielkanocn±, 16 maja 2004 r., kanonizowa³.

an.Agata - 2007-06-19 23:12:58

¦WIÊTY PATRYK

Urodzi³ siê oko³o roku 358 w Taberni, po³o¿onej w tej czê¶ci Brytanii (Anglii), która nale¿a³a do Cesarstwa Rzymskiego. Ojciec Patryka Kalpurniusz by³ urzêdnikiem cesarskim, pó¼niej zosta³ diakonem. Patryk zosta³ w dzieciñstwie ochrzczony, ale nie otrzyma³ chrze¶cijañskiego wychowania. Gdy mia³ szesna¶cie lat porwali go irlandzcy korsarze i sprzedali w Irlandii do niewoli. Przez sze¶æ lat musia³ pracowaæ jako pasterz. Wówczas dokona³a siê w nim odmiana ¿ycia. Nauczy³ siê tamtejszego jêzyka i pozna³ obyczaje panuj±ce na tej wyspie. Po sze¶ciu latach uda³o siê mu zbiec z niewoli, lecz nigdy nie zapomnia³ ju¿ Zielonej Wyspy. Uwa¿a³, ¿e jego powo³aniem jest g³oszenie Ewangelii w Irlandii, dlatego te¿ zdoby³ odpowiednie wykszta³cenie w dwóch szko³ach misyjnych w pó³nocnej Francji. Po ¶mierci ¶w. Palladiusza, misyjnego biskupa w Irlandii, postanowiono na jego miejsce pos³aæ Patryka. Wy¶wiêcono go na biskupa w roku 432 i wys³ano do Irlandii. Aposto³owa³ g³ównie na pó³nocy i zachodzie Irlandii, tam gdzie jeszcze nie g³oszono Ewangelii. Wkrótce nawróci³ wielu wodzów plemion wraz z ich rodzinami i zwi±zanymi z nimi lud¼mi. W Irlandii nie by³o wówczas miast, tak jak w Cesarstwie Rzymskim. Dlatego te¿ w miejsce biskupstw i parafii tworzy³ wspólnoty mnisze pocz±tkowo z³o¿one z kap³anów galijskich (dzisiejsza Francja) i brytyjskich, pó¼niej do³±czali do nich ksiê¿a wywodz±cy siê z Irlandii. Opaci poszczególnych wspólnot byli wy¶wiêcani na biskupów. ¦w. Patrykowi przypisuje siê za³o¿enie w roku 444 g³ównej stolicy biskupiej w Irlandii — Armagh. ¦w. Patryk gorliwie pracowa³ , ale te¿ dozna³ wielu przykro¶ci. Nie wszystkim podoba³a siê jego praca, krytykowano go miêdzy innymi i za to, ¿e ekskomunikowa³ Korotyka, który napad³ z band± rycerzy na wyspê, zabi³ wielu tamtejszych mieszkañców, ochrzczonych przez ¶w. Patryka i du¿± ich liczbê uprowadzi³ do niewoli. W swojej obronie ¦wiêty napisa³ dzie³o Confessio (Wyznanie). Ostatni okres swojego ¿ycia spêdzi³ nasz Patron w jednej ze wspólnot zakonnych, oddaj±c siê modlitwie i praktykom pokutnym. Pe³en zas³ug odszed³ do Pana 17 marca 461 roku. ¯yciorys ¶w. Patryka jest osnuty wieloma legendami. Jedna z nich mówi o czy¶æcu ¶w. Patryka. Mianowicie w miejscowo¶ci Lough Derg mia³ zstêpowaæ do pewnego zag³êbienia (w podziemie) i tam rozmy¶laæ nad karami piekielnymi, doznawanymi przez potêpionych. Do tej miejscowo¶ci do dzisiaj przybywaj± liczni pielgrzymi.

Kult ¶w. Patryka by³ bardzo rozpowszechniony w ¶redniowiecznej Europie. Do dzisiaj jest bardzo ¿ywy w samej Irlandii, która uwa¿a go za swojego g³ównego patrona, a tak¿e w niektórych miejscowo¶ciach we Francji. Emigranci irlandzcy jego kult rozpowszechnili w Ameryce Pó³nocnej i w Australii. Irlandczycy wypowiadaj± ciekawe pozdrowienie: „Bóg. Maryja i ¶w. Patryk niech bêd± z tob±”. Trójlistna koniczyna jest symbolem Irlandii. ¦w. Patryk pos³uguj±c siê t± ro¶lin± t³umaczy³ Irlandczykom tajemnicê Trójcy Przenaj¶wiêtszej.

W ikonografii, od XIV wieku, przedstawiano ¶w. Patryka jako biskupa bez brody (by³o to wówczas rzadko¶ci±), w ornacie, z rêk± podniesion± do b³ogos³awieñstwa. Od XVII wieku najczê¶ciej wystêpuje z brod±, z wê¿em u stóp. Wed³ug legendy ¶w. Patryk lask± Chrystusa (Jego moc±) wypêdza³ wê¿e z Irlandii, co symbolizowa³o wyrugowanie pogañstwa z wyspy. ¦wiêty trzyma trójlistn± koniczynê, obok niego wybucha ogieñ z ziemi, aby pobudziæ pielgrzymów do ¿alu i pokuty. ¦w. Patryk robi lask± otwór w ziemi, z którego wybuchaj± piekielne p³omienie i daj± siê s³yszeæ jêki skargi potêpionych (nawi±zanie do miejscowo¶ci Lough Derg). ¦w. Patryka uwa¿ano za patrona górników, kowali, bednarzy, fryzjerów, a tak¿e za opiekuna trzody chlewnej.

Imiê ¶w. Patryka zamieszczono w kalendarzu powszechnym Ko¶cio³a katolickiego. Jego obchód przypada na dzieñ 17 marca i ma rangê wspomnienia dodatkowego ze wzglêdu na okres Wielkiego Postu. W kolekcie mszalnej wspomina siê ¶w. Patryka jako biskupa i aposto³a Ewangelii mieszkañców Irlandii. Przez jego zas³ugi i wstawiennictwo prosimy, aby chrze¶cijanie zawsze ukazywali ¶wiatu cuda mi³o¶ci Bo¿ej. Liturgia Godzin (t. II, s. 1288 — 1289) zamieszcza fragment Wyznania ¶w. Patryka, wzywaj±cego nas do wdziêczno¶ci: „Niestrudzenie dziêki czyniê mojemu Bogu, który zachowa³ mnie wiernym w dniu mojej próby, tak ¿e dzisiaj mogê z ufno¶ci± z³o¿yæ w ofierze jako ¿ywy dar moj± duszê Chrystusowi, mojemu Panu, bo On mnie zachowa³ od wszelkich utrapieñ (...) Dzisiaj tak¿e mogê w¶ród narodów, wszêdzie, gdzie siê znajdujê, nieprzerwanie wychwalaæ i wys³awiaæ Twoje Imiê, zarówno w powodzeniach, jak i w przeciwno¶ciach. Cokolwiek za¶ mnie spotka czy to dobrego, czy z³ego, powinienem to przyj±æ jednakowo i zawsze dziêkowaæ Bogu, który mnie pouczy³, abym bez wahania i bezgranicznie wierzy³, ze On jest niezawodny i wys³ucha mnie”.

Niech ¶w. Patryk umacnia nasz± wiarê i uczy nas postawy wdziêczno¶ci wobec Boga za Jego wielkie dary nam udzielane.

Berenika - 2007-06-23 11:20:17

¶wiêta Berenika z Antiochii

(wspomnienie 20 kwietnia)

¦wiêta Berenika wymieniana jest razem ze sw± siostr± Prosdoki± i matk± Domnin±. Nie wymieniaj±c ich po imieniu Euzebiusz pisze o nich w swej Historii ko¶cielnej, ¿e w czasie prze¶ladowania za Dioklecjana, te mieszkanki Antiochii ukry³y siê poza miastem, ale wytropione przez ¿o³nierzy, znalaz³y siê w niebezpieczeñstwie znies³awienia. Wówczas to matka przed³o¿y³a córkom, i¿ jedno tylko z tego wyj¶cie pozostaje – ucieczka do Pana. Tote¿ odwróciwszy uwagê stra¿ników, rzuci³y siê do p³yn±cej nie opodal rzeki i w niej potonê³y.
Tê sam± mniej wiêcej wersjê, aczkolwiek po oratorsku wzbogacon±, podj±³ w mowie ku czci mêczennic inny wczesny ¶wiadek, antiocheñczyk biskup Euzebiusz z Emezy, a nieco pó¼niej wielki Jan Z³otousty, tak¿e antiocheñczyk. I chocia¿ ich opisy nieco siê ró¿ni±, to wydaje siê, ¿e zaczerpniête s± z tych samych ¼róde³ – z miejscowej, dostatecznie ¶wie¿ej tradycji oraz z jakiego¶ krótkiego przekazu pisemnego. I chocia¿ nie wymieniaj± mêczennic po imieniu, jest rzecz± oczywist±, ¿e chodzi o te, które wcze¶niej znalaz³y siê w Breviarium Syriacum.
O nich te¿ w swych pochwa³ach dziewictwa mówi³ ¶w. Ambro¿y, po nim za¶ ¶w. Augustyn, który przy tej okazji analizowa³ problem, przez chrze¶cijan antiocheñskich nie dostrze¿ony, przez pó¼niejszych ledwo poruszony: jaka jest moralna i obiektywna warto¶æ czynu, o którym tak siê wypowiedzia³ Euzebiusz: Tak to one same ¿ycia siê pozbawi³y. Bez w±tpienia dal wspó³czesnych antiocheñczyków mêka i ¶mieræ poniesione dla wiary by³y w praktyce jedynym autentycznym kryterium mêczeñstwa. Augustyn w ¶lad za wielu poprzednikami t³umaczy Bo¿ym natchnieniem, ale równocze¶nie podkre¶la z du¿ym naciskiem, i¿ ¶wiêtych w takich porywach na¶ladowaæ nie wolno. Dalsza ewolucja chrze¶cijañskiego pojmowania mêczeñstwa posz³a zdecydowanie za t± opini± wielkiego doktora.



¦wiêta Weronika

Jest prawie pewne, ¿e ta ¶wiêta nigdy nie istnia³a. Nie wystêpuje ona w Martyrologium Rzymskim, a badania naukowe zawsze zaprzecza³y istnieniu ¶w. Weroniki. Nie wspomina te¿ o niej ¿adna Ewangelia, co tak¿e sugeruje, ¿e Weronika jest wytworem tylko legendy.
Jednak w¶ród wiernych jest bardzo ¿ywa legenda o ¶wiêtej Weronice, która mia³a otrzeæ twarz Chrystusa w drodze krzy¿owej, dziêki czemu otrzyma³a wizerunek Jego twarzy na chu¶cie. Istnieje podejrzenie, ¿e legenda narodzi³a siê ok. VI wieku jako wyt³umaczenie powstania wizerunku twarzy Jezusa, który w tamtych czasach by³ znany w Ko¶ciele, a który dzisiaj przez niektórych jest uto¿samiany z Ca³unem Turyñskim (to jednak jest temat na ca³kiem inne opowiadanie - zainteresowanym polecam do¶æ liczn± literaturê na temat Ca³unu Turyñskiego).
W legendzie tej w inny sposób t³umaczy siê etymologiê imienia Weronika. Prawdziwa ¶wiêta mia³a mieæ imiê Berenika lub Beronike, a nowe imiê mia³o pochodziæ od s³ów vera icon, co oznacza³o po ³acinie "prawdziwy wizerunek (obraz)".
Wed³ug jednej z legend ¶w. Weronika by³a uczennic± Jezusa, a kiedy szed³ na Kalwariê, poda³a mu chustê do otarcia potu.
Inna legenda mówi, ¿e Weronika posiada³a chustê z wizerunkiem Jezusa. Pewnego dnia opowiedzia³a o swoim skarbie wys³annikowi cesarza Tyberiusza i ten wezwa³ j± do ³o¿a ciê¿ko chorego w³adcy. Kiedy Tyberiusz, który wed³ug legendy mia³ na g³owie gniazdo os, spojrza³ na chustê, natychmiast odzyska³ zdrowie.
Rozmaito¶æ legend t³umaczy ró¿ne sposoby przedstawiania Weroniki w ikonografii. Najczê¶ciej jednak jest przedstawiana z rozpostart± w rêkach chust±, na której widnieje oblicze Jezusa; na g³owie ma czepiec lub welon.
¦w. Weronika ma swoje wspomnienie 4 lutego.
Jest uwa¿ana za patronkê ksiê¿owskich gospodyñ, praczek, tkaczy lnu, handlarzy lnem, bieli¼niarek, szwaczek, portrecistów, rze¼biarzy i fotografów; patronkê dobrej ¶mierci; wzywa siê j± tak¿e w przypadkach ciê¿kiego poranienia i krwotoków.

AngelikaM - 2007-07-01 20:49:43

¦w. Stanis³aw by³ potomkiem dwóch znanych w Polsce w XVI wieku rodów: ojcem jego by³ Jan Kostka herbu D±browa z Rostkowa, od 1564r. kasztelan zakroczymski, a matk± Ma³gorzata z Kryskich herbu Prawdzic z Drobnina. Ojciec Stanis³awa wcale nie nale¿a³ do najbogatszych ludzi w Polsce lub Europie, jak nieraz podaj± to niezbyt dok³adne ¿yciorysy Stanis³awa; nale¿y go zaliczyæ raczej do ¶rednio zamo¿nej szlachty mazowieckiej.
     Ojciec Stanis³awa odznacza³ siê porywczym i wybuchowym charakterem. Nosi³ te¿ w sobie ducha rycerskiego, mia³ wielkie poczucie dumy szlacheckiej i marzy³ o karierze dla synów. By³ te¿ cz³owiekiem bardzo religijnym i rygorystycznie wychowuj±cym swoich synów. Matka Stanis³awa by³a równie¿ bardzo religijn± niewiast±, wiele wiêc przyczyni³a siê do religijnego ukszta³towania swoich dzieci.
     W takiej rodzinie w roku 1550 przyszed³ na ¶wiat Stanis³aw. Pewne jest, ¿e by³a to druga po³owa roku, natomiast sam dzieñ 28 pa¼dziernika nie jest ustalony z ca³± pewno¶ci±. Mia³ jeszcze trzech braci: Paw³a, Wojciecha i Miko³aja oraz dwie siostry: Annê oraz drug± nieznan± z imienia. Brat Stanis³awa, Pawe³, wspomina³ po latach: „Rodzice wychowali nas po katolicku, pouczaj±c o dogmatach katolickich. Nie przyzwyczajali nas do przyjemno¶ci, postêpuj±c z nami surowo. Zaprawiali nas do modlitwy, uczciwo¶ci. Wszyscy nas upominali i brali udzia³ w naszym wychowaniu (...) wszystkich czcili¶my i przez wszystkich byli¶my kochani”.
     O dzieciñstwie Stanis³awa oprócz nielicznych wspomnieñ brata Paw³a nie wiadomo dzi¶ prawie nic. Wiadmo, ¿e jego religijno¶æ by³a silnie nacechowana duchem maryjnym. Czêsto mówi³ o Matce Bo¿ej na sposób dzieciêcy i opowiada³ o Niej jak o swojej Matce. Z zeznañ ¶wiadków podczas procesów kanonizacyjnych mo¿na wnioskowaæ, ¿e by³ ch³opcem pobo¿nym, nieco bardziej religijnym od rówie¶ników. Jednak w tym okresie nie by³ uwa¿any za ¶wiêtego, a jedynie za dobrego ch³opca.
     Jedno bardzo charakterystyczne wspomnienie z dzieciñstwa Stanis³awa przytacza jego brat, Pawe³: „Gdy przy stole rodzinnym siedzieli¶my razem i co¶ wed³ug sposobu ¶wieckiego by³o opowiedziane nieco za swobodnie, drogi braciszek mia³ to we zwyczaju, obróciwszy do nieba oczy, traci³ przytomno¶æ i jak martwy spada³by pod stó³, gdyby go kto¶ nie pochwyci³”. Sprawi³o to, ¿e ojciec w czasie przyjêæ musia³ napominaæ go¶ci do umiaru w s³owach.
     Do 12 roku ¿ycia Stanis³aw wstêpne nauki pobiera³ w domu byæ mo¿e od rodziców lub od kapelana, nastêpne dwa lata on i o rok starszy brat Pawe³ byli kszta³ceni i wychowywani przez Jana Biliñskiego, a w wieku 14 lat wyjecha³ na dalsz± naukê do Wiednia. W XVI wieku panowa³a bowiem w Polsce taka moda – m³odzie¿ szlachecka masowo wyje¿d¿a³a pobieraæ nauki za granic±. Innym powodem takiej decyzji Jana Kostki mog³a byæ rozreklamowana szeroka bardzo wysoka jako¶æ systemu wychowawczego jezuitów w Wiedniu, gdzie w³a¶nie polska szlachta najchêtniej wysy³a³a swoich synów.
     W pierwszej po³owie lipca 1564r. Stanis³aw i Pawe³ Kostkowie wyruszyli z domu rodzinnego w Rostkowie. Do Wiednia przybyli 26 lipca. Zostali umieszczeni w Konwikcie OO. Jezuitów przeznaczonym dla ch³opców szlacheckiego pochodzenia, tzw. Collegium Nobilium. Spotkali tu trzech innych Polaków: Jana Tarnowskiego i Bernarda Maciejowskiego – pó¼niejszych biskupów, oraz Miko³aja Lasockiego – pó¼niejszego kanonika krakowskiego.
     Uczniowie zamieszkuj±cy konwikt ¿yli dok³adnie wed³ug przepisanego regulaminu, obejmuj±cego zajêcia na ka¿d± godzinê. Nad utrzymaniem porz±dku i wype³nianiem regulaminu czuwa³ jeden z ojców jezuitów. Regulamin wymaga³ od uczniów zupe³nego pos³uszeñstwa w dziedzinie zdobywania nauki, wyrobienia obyczajów i prawdziwej pobo¿no¶ci. Z praktyk religijnych obowi±zywa³a rano i wieczorem modlitwa, codzienne uczestnictwo we Mszy ¶w., wys³uchanie raz w tygodniu konferencji ascetycznej i raz w miesi±cu przyst±pienie do sakramentów ¶wiêtych.

W czasie ucieczki z Wiednia Stanis³aw przyjmuje Komuniê z r±k anio³a, sklepienie kaplicy ¶w. Stanis³awa Kostki w ko¶ciele ¶w. Joachima w Rzymie
     
     Najwiêksze trudno¶ci mia³ Stanis³aw w dziedzinie zdobywania nauki, poniewa¿ nie mia³ odpowiedniego przygotowania. Jednak pilno¶ci± osi±gn±³ tak wiele, ¿e pod koniec trzeciego roku nale¿a³ ju¿ do najlepszych uczniów. Przez te trzy lata uczy³ siê ³aciny, jêzyka greckiego, a tak¿e niemieckiego i w³oskiego. Na drugim roku wyk³adano nauki wyzwolone, a na trzecim – retorykê. Szczególnie na ten ostatni przedmiot k³adziono du¿y nacisk, poniewa¿ w latach naporu protestanckiego jezuici chcieli dobrze przygotowaæ swoich uczniów do odpierania ataków na Ko¶ció³. W tej te¿ dziedzinie szczególnie wyró¿nia³ siê przysz³y ¶wiêty.
     W marcu 1565r. cesarz Maksymilian, nastêpca zmar³ego w poprzednim roku Ferdynanda, wymówi³ jezuitom, których nie lubi³, u¿ytkowanie domu, w którym mie¶ci³ siê konwikt. Dlatego te¿ uczniowie musieli znale¼æ sobie inne kwatery. Stanis³aw i Pawe³, wraz z wychowawc± Janem Biliñskim i s³ug± Wawrzyñcem Pacyfikiem, a tak¿e kilkoma innymi towarzyszami, a mianowicie: Stanis³awem Kostk± z Prus, kuzynem ¶wiêtego, Bernardem Maciejowskim oraz Kacprem Ro¿niewskim, wynajêli stancjê w domu niejakiego Kimberkera, zaciek³ego luteranina.
     Trzy lata spêdzone w Wiedniu to okres pog³êbiania ¿ycia religijnego przez Stanis³awa. Zna³ tylko trzy drogi: do kolegium, do ko¶cio³a i do domu. Prawdopodobnie ju¿ w lecie 1565r. zacz±³ my¶leæ o wst±pieniu do zakonu. Wolny od nauki czas spêcza³ na lekturze, modlitwie, kontemplacji. Poniewa¿ nie mia³ zbyt wiele czasu na kontemplacjê w ci±gu dnia, po¶wiêca³ siê jej w nocy, czêsto le¿±c krzy¿em. Stosowa³ tak¿e posty – na przyk³ad wychodzi³ z domu w porze posi³ku; biczowa³ siê.
     W pierwszej po³owie grudnia 1565r. Stanis³aw powa¿nie zapad³ na zdrowiu. Niestety, przekazy ¼ród³owe nie przekaza³y nam przyczyny choroby. Mo¿na jedynie przypuszczaæ, ¿e zdrowie jego zosta³o podkopane przez ascetyczny tryb ¿ycia – modlitwy, czuwania nocne, pokutê i pracê, a tak¿e prze¿ycia zwi±zane z powo³aniem do stanu duchownego i wreszcie nieporozumienia z bratem. O ile bowiem Stanis³aw prowadzi³ bardzo pobo¿ne ¿ycie, o tyle Pawe³ w Wiedniu zacz±³ siê oddawaæ jego uciechom. Koledzy stali raczej po stronie Paw³a. Po ¶mierci Stanis³awa ze ³zami w oczach wyznawali, ¿e czasem posuwali siê nawet do kopania le¿±cego krzy¿em kolegi.
     Choroba ch³opca z dnia na dzieñ stawa³a siê coraz powa¿niejsza. Po kilku dniach powo³ani lekarze wyrazili nawet obawê o jego ¿ycie. Stanis³aw prosi³ o Wiatyk. Nie spe³niono jednak jego pro¶by. ¬ród³a podaj±, ¿e Kimberker – luteranin nie wpu¶ci³ ksiêdza do domu. Niektórzy historycy uwa¿aj± jednak, ¿e Pawe³ i Biliñski nie uwierzywszy w mo¿liwo¶æ ¶mierci po prostu nie wezwali ksiêdza. Byæ mo¿e dlatego chory otrzyma³ pociechê z nieba. Otó¿ wed³ug jego w³asnej relacji, kiedy by³ ju¿ piewien ¶mierci, a nie móg³ otrzymaæ Wiatyku, modli³ siê do ¶w. Barbary, patronki dobrej ¶mierci, a wtedy ona w towarzystwie dwóch anio³ów nawiedzi³a jego pokój i przynios³a mu Komuniê ¶w. W drugiej wizji przysz³a do niego Matka Bo¿a i poda³a mu do r±k Dzieci±tko. Faktem jest, ¿e po kilku dniach Stanis³aw zacz±³ powracaæ do zdrowia. Sam uwa¿a³, ¿e sta³o siê tak na skutek cudownej interwencji Matki Bo¿ej. W trakcie wizji mia³ te¿ otrzymaæ polecenie wst±pienia do Towarzystwa Jezusowego. Po wyzdrowieniu z³o¿y³ ¶lub wst±pienia do zakonu.
     Po ca³kowitym wyzdrowieniu, kiedy zbli¿a³ siê koniec nauki, Stanis³aw przyzna³ siê swojemu spowiednikowi do uczynionego ¶lubu. Spowiednik, o. Miko³aj Donio, skierowa³ go do ówczesnego prowincja³a, o. Wawrzyñca Maggio, który jednak przyjêcie do zakonu uzale¿ni³ od zgody rodziców. Ch³opiec napisa³ w tej sprawie do ojca, otrzyma³ jednak gniewn± odmown± odpowied¼. Wtedy Stanis³aw zacz±³ szukaæ innych dróg spe³nienia swego ¶lubu. Przebywaj±cy wówczas w Wiedniu o. Franciszek Antonio, kaznodzieja cesarzowej, poradzi³ mu, ¿eby uda³ siê do Augsburga do Piotra Kanizego, prowincja³a Górnych Niemiec. A gdyby i ten nie chcia³ go przyj±æ, niech idzie do samego Rzymu i prosi genera³a. Przy okazji da³ mu te¿ listy polecaj±ce.
     Teraz ju¿ Stanis³aw czeka³ tylko na odpowiedni moment i okazjê. Pretekstu dostarczy³ mu brat Pawe³. 9 sierpnia, w sobotê mia³o miejsce kolejne nieporozumienie miêdzy braæmi. Stanis³aw, który w takich sytuacjach zazwyczaj milcza³, tym razem odezwa³ siê spokojnie: „Je¿eli w ten sposób bêdziesz ze mn± postêpowa³, bêdziesz przyczyn± mojej ucieczki i zdasz sprawozdanie rodzicom”. Pawe³ ¿artem zachêci³ Stanis³awa do realizacji zamiaru, a on z tego przyzwolenia postanowi³ skorzystaæ. Jeszcze tego samego dnia napisa³ krótki list do Paw³a i Jana Biliñskiego, w którym oznajmi³, ¿e jest powo³any od Boga do zakonu, a poniewa¿ w Wiedniu nie mo¿e zrealizowaæ swoich zamiarów, opuszcza miasto, aby spe³niæ wolê Bo¿±. ¯egna te¿ obu i prosi, ¿eby w jego imieniu po¿egnali rodziców. Nastêpnego dnia, w niedzielê Stanis³aw wsta³ bardzo wcze¶nie i wyszed³. W ko¶ciele jezuitów uczestniczy³ we Mszy ¶w., przyj±³ Komuniê ¶w., odebra³ listy polecaj±ce od o. Franciszka Antonio i wczesnym rankiem wyruszy³ w drogê do Augsburga. Przedtem jeszcze przebra³ siê w ubogie szaty, byæ mo¿e zamieni³ siê ubraniem z jakim¶ ¿ebrakiem.
     Ucieczk± Stanis³awa zaniepokojeni byli wiedeñscy jezuici. Napisali do jego rodziców wyja¶niaj±cy list, w którym zapewniali, ¿e ani nie brali udzia³u w przygotowaniach Stanis³awa do ucieczki, ani w niczym go do niej nie zachêcali. „Ten ostatni [Stanis³aw] od dwóch prawie lat powzi±³ chêæ wst±pienia do Towarzystwa Jezusowego i tak gor±co nastawa³, ¿e ledwie mogli mu siê oprzeæ. Zawsze jednak opowiadali¶my mu, ¿e nie mo¿e byæ przyjêty, jeno tylko za pozwoleniem ojca (...) Ale on pewnej niedzieli, nie zwierzywszy siê nikomu ze swego zamiaru, z miasta uciek³.”

Bronis³aw Wi¶niewski, „¦w. Andrzej Bobola i ¶w. Stanis³aw prosz± Maryjê o ocalenie Polski", konkatedra na Kamionku
     Pawe³ i Biliñski dopiero po kilku godzinach zaniepokoili siê nieobecno¶ci± Stanis³awa. Jednak dopiero wieczorem trafi³ do ich r±k list po¿egnalny. Postanowili wyruszyæ w pogoñ za nim. Wyruszyli niezw³ocznie, to znaczy albo jeszcze tego samego wieczoru, albo nastêpnego dnia rano. Nie uda³o im siê dogoniæ Stanis³awa, gdy¿ prawdopodobnie gonili za nim na drodze do Rzymu, gdy tymczasem Stanis³aw uda³ siê w inn± stronê – do Augsburga. Dopiero nastêpnego dnia Pawe³ zawróci³ w tê stronê. Sam Stanis³aw tak o tym pisze w jednym ze swoich listów do przyjaciela: „Przeby³em w zdrowiu ju¿ po³owê drogi. (...) Niedaleko od Wiednia dogonili mnie dwaj moi s³udzy, których rozezna³em i przed którymi schowa³em siê do pobliskiego lasu. W ten sposób uszed³em ich r±k. Przeby³em ju¿ wiele wzgórz oraz lasów. Kiedy ko³o po³udnia pokrzepi³em znu¿one cia³o u przezroczystego ¼ród³a, us³ysza³em naraz g³os kopyt koñskich. Podnoszê siê i przygl±dam je¼d¼cowi. By³ to mój brat, Pawe³. Popu¶ciwszy cugle pod±¿a ku mnie. Koñ w pianie, twarz brata rozpalona bardziej ni¿ s³oñce. Mo¿esz sobie wyobraziæ, mój Erne¶cie, w jakim musia³em byæ wtedy strachu, nie maj±c mo¿no¶ci ucieczki. Stan±³em dla nabrania si³ i pierwszy, zbli¿aj±c siê do je¼d¼ca, proszê jako pielgrzym o ja³mu¿nê. Zacz±³ dopytywaæ siê o swojego brata. Odpowiedzia³em, ¿e nad ranem têdy przechodzi³. Na to on, nie trac±c chwili, spi±³ ostrogami konia i rzuciwszy mi pieni±dz popêdzi³ w dalsz± drogê. Podziêkowa³em Naj¶wiêtszej Pannie, Matce mej, i by unikn±æ nastêpnej pogoni skry³em siê do pobliskiej groty, gdzie przeczekawszy trochê, pu¶ci³em siê w dalsz± podró¿.”
     S³owa te potwierdzili potem i Pawe³, i s³uga Pacyfik, ¿e mieli go na oczach, a go nie poznali. Pawe³ wyrzuca³ sobie do ¶mierci, ¿e wtedy na drodze by³ jakby o¶lepiony. Po ¶mierci Stanis³awa zeznawa³ te¿ o. Franciszek Antonio – na podstawie korespondencji lub rozmowy dowiedzia³ siê od Stanis³awa, ¿e w drodze do Augsburga Stanis³aw otrzyma³ Komuniê ¶w. z r±k anio³a, kiedy nie móg³ jej przyj±æ w ko¶ciele protestanckim.
     Stanis³aw nie zasta³ w Augsburgu Piotra Kanizego. Dowiedzia³ siê, ¿e przebywa on w Dylindze, tam wiêc skierowa³ swoje kroki i tam na szczê¶cie zasta³ go. By³ to prawdopodobnie pocz±tek wrze¶nia. Piotr Kanizy nie chcia³ go przyj±æ do zakonu, bo musia³by sprzeciwiæ siê regule, nie zatrzasn±³ jednak przed m³odzieñcem drzwi. Przyj±³ go na razie na próbê. Na oko³o trzy tygodnie umie¶ci³ Stanis³awa w kolegium ¶w. Hieronima, który tam z ochot± spe³nia³ pos³ugi kuchenne, us³ugiwa³ do sto³u, a czyni³ to z tak± trosk± i pilno¶ci±, ¿e zwróci³ na siebie uwagê wszystkich. Przygl±daj±c siê Stanis³awowi Piotr Kanizy podj±³ postanowienie wys³ania go do Rzymu. Zaopatrzony w listy polecaj±ce do genera³a zakonu, Franciszka Borgiasza, wyruszy³ Stanis³aw wraz z dwoma innymi m³odzieñcami na prze³omie wrze¶nia i pa¼dziernika w drogê. Na miejsce przybyli 25 pa¼dziernika 1567 roku.
     Zatrzyma³ siê w Domu Profesów, znajduj±cym siê w ¶rodku Wiecznego Miasta i bêd±cym siedzib± genera³a zakonu jezuitów. 28 pa¼dziernika, po trzydniowym odpoczynku i zdaniu egzaminu zostaje oficjalnie przyjêty do zakonu. Podczas przyjêcia wyrazi³ gotowo¶æ, i¿ bêdzie oddawa³ siê naukom lub pos³ugom domowym, gotów jest zostaæ ksiêdzem lub braciszkiem, w tych sprawach poddaje siê woli prze³o¿onych.
     W Domu Profesów Stanis³aw mieszka³ do koñca roku 1567. W styczniu 1568r. zosta³ wys³any do Kolegium Rzymskiego, gdzie przeszed³ „trzydziestodniow± próbê”. Po tej próbie zosta³ przeniesiony do Nowicjatu ¶w. Andrzeja. W tym czasie w nowicjacie przebywa³o oko³o 40 kleryków, w tym oprócz Stanis³awa dwóch jeszcze Polaków: Warszewicki i Kozieg³owski.
     Stanis³aw Warszewicki, chocia¿ wst±pi³ do nowicjatu kilka tygodni po Stanis³awie Kostce, by³ od niego starszy o 23 lata. By³ on poprzednio kanonikiem gnie¼nieñskim, zrzek³ siê jednak godno¶ci i nadziei na biskupstwo, aby wst±piæ do jezuitów. Miêdzy obydwoma Stanis³awami szybko zawi±za³a siê serdeczna przyja¼ñ. Kostka zwierza³ siê Warszewickiemu ze swoich prze¿yæ mistycznych, a ten dostrzega³ w Kostce m³odzieñca o wyj±tkowo czystej i piêknej duszy; „...stawa³ siê jego uczniem, przejêty podziwem dla duchowej wielko¶ci Stanis³awa” – jak pisa³ Krzysztof Chodkiewicz, autor jednego z ¿ywotów ¶wiêtego.
     Najbardziej pokrewn± dusz± dla Stanis³awa by³ jego równolatek, który zosta³ przyjêty do jezuitów w kwietniu 1568r., pó¼niejszy b³ogos³awiony Rudolf Akwawiwa. Obaj mieli podobne usposobienia i prze¿ycia. Po ¶mierci Stanis³awa Rudolf pierwszy zacz±³ szerzyæ jego kult w nowicjacie i w Rzymie.
     Jeszcze jednym bliskim przyjacielem Stanis³awa zosta³ równie¿ jego rówie¶nik, bracieszek zakonny Stefan Augusti. Stanis³aw pokocha³ go za jego prostotê i dzieciêc± pobo¿no¶æ. Jemu powierza³ najwiêcej osobistych sekretów i tej przyja¼ni zawdziêczamy znajomo¶æ wielu szczegó³ów z ¿ycia Stanis³awa.
     Rozk³ad zajêæ w nowicjacie by³ prosty: modlitwa, praca umys³owa i fizyczna – pos³ugi w domu i w szpitalach, nauczanie religii w ko¶cio³ach, przynoszenie ¿ywno¶ci z Kolegium Rzymskiego, porz±dki w pokojach, na korytarzach, pomaganie w kuchni, zmywanie naczyñ, podawanie do sto³u, r±banie drewna; konferencje mistrza nowicjatu i przyjezdnych go¶ci, dyskusje na tematy ¿ycia wewnêtrznego i o sprawach ko¶cielnych. Z æwiczeñ duchowych najwiêkszy nacisk k³adziono na modlitwê my¶ln±, potem na rachunek sumienia oraz na czytanie duchowne. Rano wiêc, przed Msz± ¶w. Stanis³aw odprawia³ razem ze wszystkimi rozmy¶lania trwaj±ce godzinê, do których z regu³y przygotowywa³ siê poprzedniego dnia wieczorem. Ulubionym tematem jego rozmy¶lania by³a Mêka Pañska. Potem uczestniczy³ we wspólnej modlitwie ze wszystkimi cz³onkami zakonu. Dla osobistej kontroli 2 razy dziennie – 15 minut przed obiadem i 15 minut przed kolacj± – dokonywa³ rachunku sumienia. Na czytanie lektury ascetycznej nie ograniczano czasu. Miêdzy innymi czyta³ Stanis³aw ¿ywoty ¶wiêtych i ksi±¿eczkê „O na¶ladowaniu Chrystusa”.
      Wa¿n± spraw± w ¿yciu Stanis³awa by³o umartwienie. Po¶ci³ nie od pó³nocy przed Komuni±, jak nakazywa³y ówczesne przepisy, ale ju¿ od poprzedniego dnia. Biczowa³ siê – za specjalnym pozwoleniem prze³o¿onych – w wigiliê dnia ¶w. Wawrzyñca publicznie. Sypia³ na pod³odze; nawet w ostatniej chorobie konaj±cy Stanis³aw prosi³, by go po³o¿ono na pod³odze.
     O jego ¿yciu wewnêtrznym tak pisa³ Stanis³aw Warszewicki w ¿yciorysie Stanis³awa: „Brak s³ów na wyra¿enie wznios³o¶ci jego cnót i drogocennych przyk³adów, którymi odznacza³ siê jego ¿ywot. By³ dla wszystkich wzorem i zwierciad³em doskona³o¶ci zakonnej. Niezwykle pokorny, pe³en wzgardy wzglêdem zaszczytów ¶wiata, skromno¶ci przedziwnej, w pos³uszeñstwie dok³adny, bez ¿adnego sprzeciwu wzglêdem rozkazów, bez oporu i wahania tak wykonywa³ otrzymane zlecenia, jak gdyby wysz³y z ust samego Boga... S³odki wzglêdem innych, twardy i surowy by³ wzglêdem siebie... Cia³o trapi³ ostrymi pokutami. ¯ycie jego by³o ¿yciem doskona³ego zakonnika, jakiego obraz kre¶li³ nam ojciec nasz ¶w. Ignacy w swych konstytucjach. Wszystkie czyny jego by³y zgodne z regu³±. By³ tak ¶ci¶le zjednoczony z Bogiem, ¿e ca³e godziny spêdza³ na modlitwie bez ¿adnego roztargnienia”.
     W lipcu przyjecha³ do Rzymu na zaproszenie papie¿a Paw³a V prowincja³ Górnych Niemiec, Piotr Kanizy. 1 sierpnia, w uroczysto¶æ Matki Bo¿ej Anielskiej, wyg³asza³ naukê do nowicjuszy u ¶w. Andrzeja. Piotr wybra³ za temat nauki rozwa¿anie niespodziewanej ¶mierci. Mówi³, ¿e jeden miesi±c w roku bêdzie ostatnim w naszym ¿yciu. Który to bêdzie z 12 miesiêcy – nie wiadomo. Dlatego na pocz±tku ka¿dego miesi±ca nale¿y to sobie u¶wiadomiæ i ka¿dy miesi±c tak prze¿yæ, jakby mia³ on byæ tym ostatnim. Stanis³aw s³owa te zastosowa³ do siebie dos³ownie. Od tej chwili ju¿ nie opu¶ci³a go my¶l o niespodziewanej ¶mierci. Zwierzy³ siê nawet Stefanowi Augusti, ¿e ma przeczucie, i¿ ten miesi±c bêdzie ostatnim miesi±cem jego ¿ycia. Podkre¶li³, ¿e chocia¿ my¶l z nauki Piotra Kanizego odnosi siê do wszystkich, to dla niego jest g³osem samego Boga.
     By³ zwyczaj w Towarzystwie Jezusowym, ¿e na pocz±tku ka¿dego miesi±ca cz³onkowie Towarzystwa ci±gnêli jako „losy” imiona ¶wiêtych. Wylosowany ¶wiêty by³ patronem miesiêcznym zakonnika, który na¶ladowa³ go w cnotach, do niego siê modli³, w dniu jego ¶wiêta przystêpowa³ do Komunii ¶w. Na pocz±tku sierpnia Stanis³aw wylosowa³ sobie ¶w. Wawrzyñca. Wieczorem w wigiliê dnia ¶w. Wawrzyñca, tj. 9 sierpnia podda³ siê publicznemu biczowaniu w refektarzu, nastêpnego dnia przyst±pi³ do Komunii ¶w., a potem us³ugiwa³ w kuchni. Wieczorem poczu³ siê ¼le, pojawi³a siê gor±czka. Zawiadomi³ prze³o¿onych, jak nakazywa³a konstytucja i po³o¿y³ siê do ³ó¿ka. Po raz kolejny przy tym o¶wiadczy³, ¿e za kilka dni umrze. Przez pierwsze trzy dni choroba nie wygl±da³a na powa¿n±. Dopiero 14 sierpnia temperatura podnios³a siê, Stanis³awa opu¶ci³y si³y, pojawi³y siê md³o¶ci, na czo³o wyst±pi³ zimny pot po³±czony z dreszczami, puls bi³ bardzo nieregularnie, na ustach pojawi³a siê krew. Stanis³aw poprosi³, ¿eby po³o¿ono go na pod³odze. Rektor nowicjatu pocz±tkowo sprzeciwi³ siê, ale w koñcu wyrazi³ zgodê: po³o¿ono Stanis³awa na prze¶cieradle na pod³odze i w takiej pozycji przygotowywa³ siê na ¶mieræ. Przede wszystkim poprosi³ o spowied¼, po czym przyj±³ Komuniê ¶w. i poprosi³ o Ostatnie Namaszczenie, którego udzieli³ mu mistrz nowicjatu, o. Fatio. Do ostatniej chwili Stanis³aw z pe³n± ¶wiadomo¶ci± przygotowywa³ siê na ¶mieræ. W ostatnich godzinach prosi³ jeszcze do ³ó¿ka kolegów. Gdy mu oznajmiono, ¿e jest noc i koledzy ju¿ ¶pi±, prosi³ obecnych prze³o¿onych, ¿eby ich w jego imieniu pozdrowili i przeprosili, je¶li wspó³¿yj±c z nimi da³ im mo¿e z³y przyk³ad. Potem dziêkowa³ Bogu za wiarê i powo³anie zakonne, prosi³ o odpuszczenie grzechów i przyjêcie ducha.
     Tak modli³ siê trzymaj±c krucyfiks w rêku. Obok klêczeli ojciec Fatio i Stanis³aw Warszewicki. G³os jego stopniowo cich³ i wreszcie oko³o godziny trzeciej godziny nocy z 14 na 15 sierpnia zupe³nie zamilk³. „Oko³o trzeciej godziny nocy” w prze³o¿eniu na dzisiejszy zegar oznacza najprawdopodobniej czas tu¿ po pó³nocy, chocia¿ – przyznaæ to trzeba – pomimo d³ugich dyskusji, nie mo¿na tego terminu uznaæ za bezwzglêdnie pewny. Dlatego te¿ niektóre ¼ród³a jako datê ¶mierci Stanis³awa podaj± 14 sierpnia.
     Inaczej natomiast przedstawia siê sprawa ustalenia przyczyny ¶mierci. Ta – mimo ró¿nych spekulacji – ju¿ na zawsze pozostanie dla nas nieznana.
     Stanis³aw przebywa³ w nowicjacie nieca³e 10 miesiêcy. Przez ten czas ojciec czyni³ wszystko, ¿eby wydostaæ syna z zakonu. Poruszy³ wszystkie dostêpne mu sprê¿yny. Do Stanis³awa wys³a³ list pe³en wymówek i gró¼b, ale syn odpisa³ mu, ¿e powinien raczej dziêkowaæ Bogu, ¿e wybra³ go na swoj± s³u¿bê. Jeszcze w czasie obrzêdów pogrzebowych przyby³ do Rzymu Pawe³ z poleceniem ojca, ¿eby zmusi³ Stanis³awa do powrotu do domu. Kiedy jednak Pawe³ ujrza³, jak wielk± czci± otoczony jest jego m³odszy brat, dozna³ tak wielkiego wzruszenia, ¿e by³o to pocz±tkiem jego nawrócenia. U trumny Stanis³awa, przybranej wbrew zwyczajowi zakonnemu kwiatami, t³umnie gromadzili siê ojcowie i bracia jezuici oraz lud rzymski. Modlono siê u jego trumny, ca³owano jego cia³o i stopy, zabierano cz±stki szat jako relikwie. Genera³ zakonu Franciszek Borgiasz o ¶wi±tobliwej ¶mierci m³odego kleryka powiadomi³ wszystkie prowincje, a zw³oki nakaza³ wprawdzie pogrzebaæ we wspólnym grobie, ale tak, aby mo¿na by³o ³atwo je odró¿niæ.

Marmurowa figura ¶w. Stanis³awa, Pierre Le Gros
     Kiedy w dwa lata po ¶mierci otwarto grób Stanis³awa, znaleziono jego cia³o zachowane bez ¿adnych oznak rozk³adu. W XVI wieku nie by³a jeszcze uregulowana prawnie sprawa beatyfikacji, dlatego nie by³o uroczysto¶ci. Czêsto wystarcza³o, ¿eby papie¿ nazwa³ kogo¶ b³ogos³awionym. W przypadku Stanis³awa, na skutek starañ jezuitów, papie¿ Pawe³ V 14 sierpnia 1606r. zezwoli³ ustnie na cze¶æ publiczn± Stanis³awa. Poprzedniego jeszcze roku wyda³ te¿ zgodê na zawieszenie obrazu Stanis³awa w ko¶ciele ¶w. Andrzeja w Rzymie i na zawieszanie przy nim lamp i wotów. W roku 1670 papie¿ Klemens X zezwoli³ jezuitom na odprawianie Mszy ¶w. i na odmawianie godzin kanonicznych ku czci Stanis³awa, a cztery lata pó¼niej og³osi³ Stanis³awa Kostkê jednym z g³ównych patronów Korony Polskiej i Wielkiego Ksiêstwa Litwy.
     Ju¿ po zezwoleniu ustnym Paw³a V na oddawanie publicznej czci Stanis³awowi jezuici zaczêli czyniæ starania o kanonizacjê. Jednak w 1634r. uleg³y zmianie przepisy dotycz±ce tych spraw i w zwi±zku z tym sprawa siê odwlek³a. W 1714 roku papie¿ Klemens XI wyda³ dekret kanonizacyjny, a samego aktu kanonizacji dokona³ jego nastêpca, papie¿ Benedykt XIII 31 grudnia 1726r. ¦w. Stanis³aw Kostka by³ pierwszym jezuit±, który dost±pi³ chwa³y o³tarzy.
     Cia³o ¶wiêtego do dzi¶ spoczywa w o³tarzu ko¶cio³a ¶w. Andrzeja w Rzymie (S. Andrea al Quirinale). Relikwia g³owy znajduje siê w nowicjacie jezuickim w Gorheim w Austrii. Cz±stkê relikwii sprowadzono te¿ w 1926r. do Rostkowa.
     W celi klasztornej, w której zmar³ Stanis³aw umieszczono wykut± przez Pierre'a Le Grosa w kararyjskim marmurze figurê le¿±cego ¶wiêtego. Mimo ¿e od tamtej chwili up³ynê³o ponad 400 lat, jezuici nadal ozdabiaj± ¶wie¿ymi kwiatami pokój i figurê Stanis³awa oraz jego prywatn± kaplicê.
     ¦w. Stanis³aw Kostka zosta³ patronem diecezji ³ódzkiej i p³ockiej, Warszawy, Poznania, Lublina, Lwowa i Gniezna, patronem Polski, a tak¿e patronem m³odzie¿y, m³odzie¿y studiuj±cej, nowicjuszy jezuickich, umieraj±cych; wzywany jest w przypadku z³amañ koñczyn, chorób oczu i gor±czki oraz w przypadku powa¿nej choroby.
     Pami±tkê ¶wiêtego obchodzono 13 listopada, ale w 1974r. przeniesiono j± na 18 wrze¶nia, by na progu roku szkolnego uprosiæ b³ogos³awieñstwo dla dzieci i m³odzie¿y.
     W Ikonografii ¶wiêty przedstawiany jest zwykle w stroju jezuity w³oskiego, a wiêc w p³aszczu ze stoj±cym ko³nierzem. Jego atrybuty to lilia symbolizuj±ca czysto¶æ, krucyfiks, ró¿aniec i wizerunek Matki Bo¿ej. Równie czêsto ¶wiêty przedstawiany jest podczas wizji, kiedy Matka Bo¿a wrêcza mu dzieci±tko Jezus, w wizji, w której ¶w. Barbara przynosi mu Komuniê ¶w. lub te¿ kiedy anio³ przyniós³ mu Komuniê podczas ucieczki z Wiednia.
     S³owiañskie imiê Stanis³aw mia³o oznaczaæ „stanie siê s³awny”

agathe - 2009-01-26 12:22:41

¶w. Teresa Benedykta od Krzy¿a (Edyta Stein)

"Ja, Edyta Stein, córka zmar³ego kupca Zygfryda Stein i jego ¿ony Augusty, z domu Courant, urodzi³am siê 12 pa¼dziernika 1891 roku we Wroc³awiu. Posiadam obywatelstwo pañstwa polskiego, jestem ¯ydówk±" - tak pisa³a o swych korzeniach jedna z najwybitniejszych chrze¶cijanek XX wieku.

Wychowywana w ortodoksyjnym judaizmie, po egzaminie dojrza³o¶ci porzuci³a wiarê ojców, ¶wiadomie wybieraj±c ateizm. Studiowa³a we Wroc³awiu psychologiê, historiê i germanistykê, a w 1913r. - zafascynowana fenomenologi± Husserla - uda³a siê do Getyngi, aby napisaæ doktorat z filozofii. Podczas I wojny ¶wiatowej ochotniczo pielêgnowa³a zaka¼nie chorych w lazarecie wojskowym na Morawach. Kiedy w 1916 r. Husserla powo³ano na uniwersytet we Fryburgu Bryzgowijskim, pod±¿y³a za nim, aby obroniæ pracê doktorsk±; przez nastêpne lata by³a jego asystentk±. U szczytu kariery naukowej prze¿y³a prze³om duchowy i w 1922 r. przyjê³a chrzest. Przez kolejne dziewiêæ lat naucza³a w dominikañskim seminarium nauczycielskim oraz liceum w Spirze, a tak¿e pracowa³a nad kolejnymi publikacjami oraz przek³adami filozoficznymi. W latach 1931/32 wyk³ada³a w Instytucie Pedagogicznym w Monastyrze.

Rok pó¼niej wst±pi³a do Karmelu w Kolonii, gdzie przyjê³a imiê Teresy Benedykty od Krzy¿a. W zakonie kontynuowa³a pracê nad dzie³ami filozoficznymi oraz prowadzi³a studium po¶wiêcone ¶w. Janowi od Krzy¿a. W 1938 r. z³o¿y³a profesjê wieczyst±, ale wkrótce hitlerowskie prze¶ladowania ¯ydów zmusi³y j± do ucieczki z Niemiec do Karmelu w holenderskim Echt. Aresztowana 2 sierpnia 1942 r. i przewieziona do Auschwitz, zosta³a zamordowana - razem z rodzon± siostr±, Ró¿± - w komorze gazowej. Beatyfikowano j± w 1987, a kanonizowano w 1998 roku. W¶ród jej rzeczy osobistych, które pozostawi³a w klasztornej celi, odnaleziono m. in. akt ofiarowania ¿ycia za nawrócenie ¯ydów.

Beatyfikowana (1 maja 1987), kanonizowana (11 pa¼dziernika 1998) i og³oszona patronk± Europy (1 pa¼dziernika 1999) przez papie¿a Jana Paw³a II. W Lubliñcu, który by³ jej ukochanym miastem, znajduje siê Muzeum ¶w. Edyty Stein oraz ko¶ció³ pod jej wezwaniem. Wspomnienie liturgiczne Edyty Stein – ¦wiêto ¶w. Teresy Benedykty od Krzy¿a, Dziewicy i Mêczennicy, Patronki Europy – jest obchodzone w Ko¶ciele katolickim 9 sierpnia.

www.oaza.pun.pl